Urzędnicy ignorują polecenia premiera dotyczące konieczności cięć w administracji i zamiast zwalniać urzędników, zatrudniają nowych - wynika z sondy "Dziennika Gazety Prawnej".
W lutym premier Donald Tusk polecił resortom zmniejszenie zatrudnienia do stanu z końca lutego 2007 r., czyli dnia objęcia rządów przez koalicję. Aby wywiązać się z tych zaleceń,wypowiedzenia umów o pracę powinny być wręczone urzędnikom najpóźniej pod koniec czerwca.
"DGP" przeprowadził sondę w 17 ministerstwach, 16 urzędach wojewódzkich i 16 izbach skarbowych oraz podległych im urzędach skarbowych, a także w ZUS, KRUS i w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARMiR). Wynika z niej, że tylko trzy resorty: skarbu, spraw wewnętrznych i sprawiedliwości faktycznie redukują zatrudnienie, ale do stanu sprzed 4 lat jeszcze im daleko.
W pozostałych urzędach jeśli odchodzą lub są zwalniani pracownicy, to na ich miejsce przychodzą nowi. Na przykład w Ministerstwie Zdrowia obecnie zatrudnionych jest 597 osób. Od stycznia odeszło zaledwie 20 urzędników. W tym samym czasie zatrudniono 24 nowych - wylicza gazeta.
Co więcej, są też takie urzędy, które wprost deklarują, że nie zamierzają zwalniać. Tłumaczą to nowymi zadaniami zlecanymi przez rząd i ustawy.
Także większość urzędów wojewódzkich nie dostrzega potrzeby redukowania zatrudnienia. Podobna tendencja jest w izbach i urzędach skarbowych, a także w rządowych agencjach. Na tym tle najlepiej wypada KRUS. Okazuje się, że jest to jedyny urząd, w którym zatrudnienie jest niższe o 3 proc. od tego, które było w 2007 r. Redukcja w KRUS nie jest jednak efektem rządowych zapowiedzi, ale wynika ze zmian statutowych przeprowadzonych tam w latach 2008/2009 - zaznacza "DGP".
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24