Jak dowiedziała się TVN24, chińskie konsorcjum COVEC budujące autostradę A2 wygrało przetarg na budowę lotniska na Węgrzech. Chińczycy mogą więc nie być już zainteresowani kontynuowaniem prac na A2.
Według TVN24 to właśnie ten kontrakt spowodował, że Chińczycy przeciągnęli rozmowy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad.
Wczorajsze rozmowy Dyrekcji oraz przedstawicieli rządu z wykonawcą, toczące się do późnej nocy, nie przyniosły rezultatu. COVEC chce nowych umów i większych pieniędzy, które "mają pozwolić" na dokończenie prac na poszczególnych odcinkach. GDDKiA daje sobie czas na zapoznanie się z ofertą Chińczyków do poniedziałku, 13 czerwca.
Chińczycy się przeliczyli
– To, że ktoś buduje za 44 proc. ceny kosztorysowej to nie przypadek. Zysk nie jest w takiej sytuacji podstawowym celem. Liczy się opinia – mówi ekspert rynku drogowego, który pragnie zachować anonimowość.
Według części ekspertów chińska firma nie doceniła hermetyczności polskiego rynku. Rodzimi wykonawcy dawno podzielili między siebie obszar kraju i nie wchodzą sobie w drogę przy zdobywaniu kontraktów. Dlatego z takim niepokojem przyjęli rywala z ogromnego kraju, który nie ma problemów z dostarczeniem taniej siły roboczej. Polskie firmy znalazły jednak słaby punkt COVEC–u - brak specjalistów znających język, polskie prawo oraz meandry skomplikowanej biurokracji.
"Gdyby się zgodzili, zostaliby wyklęci"
- To problem chińskich firm wszędzie w Europie. W Polsce jest on tym większy, że znalezienie inżynierów kosztowało ich więcej niż się spodziewali – mówi analityk rynku. Podobnie było z podwykonawcami. Nikt nie kwapił się do pracy z Chińczykami, bo wiedział, że jeżeli przyjmie takie zlecenie, to polscy wykonawcy mu tego nie zapomną i zostanie dosłownie "wycięty" z rynku – mówi nam osoba z branży. Ci, którzy się zdecydowali, zażądali wygórowanych stawek, a dodatkowo byli systematycznie "ostrzegani" przed dalszą współpracą. – Takie praktyki to tajemnica poliszynela – mówi analityk.
Piasek piaskowi nierówny
Chiński problem to nie tylko specjaliści i podwykonawcy. Pokutuje też "skok cywilizacyjny” z jakim mamy do czynienia odkąd UEFA przyznała nam prawo organizacji EURO 2012. Nad Wisłą ceny materiałów budowlanych w miejscach, gdzie realizuje się strategiczne inwestycje, idą ostro w górę.
– Proszę sobie wyobrazić że cena takiego piasku na przykład w okolicy budowanej A2 wzrosła z kilku do nawet kilkudziesięciu złotych za tonę. Sprzedawca wie, że klient ma nóż na gardle, bo gonią go terminy, dlatego nie będzie wybrzydzał – mówi osoba z branży drogowej.
"COVEC w Polsce to biurko z sekretarką"
Wszystko się zmieniło gdy COVEC zorientował się, że referencje zdobędzie gdzie indziej i to z mniejszą stratą finansową. Dlatego teraz stawia sprawę inaczej – chce negocjować lepszą cenę i ma argumenty. Rząd i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wiedzą, że pełne odzyskanie kar umownych jest prawie niemożliwe.
– Banki wypłacą 130 mln gwarancji, to pewne. Jednak co z resztą zapisanych w umowie 741 mln złotych? COVEC w Polsce to biurko z sekretarką. Dlatego odzyskanie pełnej sumy to mrzonka. Polska strona wie, że wyrzucenie COVEC-u ot tak, po prostu, byłoby nieodpowiedzialne. Dlatego musi negocjować – mówi analityk.
Źródło: tvn24