Ceny w państwach strefy euro wzrosły w czerwcu o 4 proc. w porównaniu z czerwcem 2007 roku - podał Eurostat. To najwyższa inflacja nie tylko od momentu wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty w 2002 roku, ale i najwyższa od 1997 roku, kiedy zaczęto prowadzić wspólną statystkę dla przyszłej strefy euro
To także więcej niż spodziewali się analitycy, prognozujący roczny wzrost cen na 3,9 proc. W maju roczna inflacja wynosiła 3,7 proc. To także było więcej od wcześniejszych prognoz.
Okazuje się, że drożejąca w szaleńczym tempie ropy naftowa zaczyna dawać silniejszy od oczekiwań impuls do podwyżek cen wszystkich towarów kupowanych przez przeciętnych konsumentów. I to znacznie szybciej, niż skłonni byli to przewidywać specjaliści od rynków finansowych.
Ze wszystkich państw rozliczających się w euro, drożyzna szczególnie daje się we znaki Włochom, którzy narzekają na raptowny wzrost cen żywności, przede wszystkim makaronu i pieczywa. Aż o 20 procent wzrosły też tam, w porównaniu z rokiem ubiegłym, ceny usług związanych z wakacjami - takie jak wynajem leżaków i parasoli oraz bilety wstępu na plaże.
Czekają nas dwa lata drożyzny
W Polsce inflacja roczna w maju wyniosła 4,4 proc. i był to najwyższy od końca 2004 roku wskaźnik wzrostu cen. Czy czekają nas kolejne rekordy?
Narodowy Bank Polski przewiduje, że tak wielkich skoków inflacji, jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy, już raczej nie będzie. Ale w tym i w przyszłym roku ceny będą rosły po 4,3 proc. rocznie. A więc w obecnie odczuwanym przez nas tempie. Przez najbliższe dwa lata musimy więc oswoić się z drożyzną. Dopiero w 2010 roku inflacja może spaść do poziomu 3,1 proc. - uważa NBP.
Eksperci NBP uważają, że obecnej galopady cen nie jest łatwo powstrzymać podwyżkami stóp procentowych. Owszem, można to zrobić, ale skutki obecnej podwyżki będą widoczne dopiero za 2,5 roku. W dodatku, żeby inflację obniżyć o 0,3 punktu procentowego, podwyżki stóp muszą wynieść 100 punktów bazowych. W ciągu ostatnich 15 miesięcy stopy procentowe w Polsce wzrosły o 200 punktów bazowych, a więc pierwsze efekty obecnego cyklu podwyżek będą widoczne dopiero za rok do dwóch lat.
Źródło: PAP, tvn24.pl