Firmy budowlane chcą zmiany przepisów, które utrudnią Chińczykom start w przetargach. Pismo w tej sprawie już w najbliższym czasie ma trafić do Sejmu i rządu. Powód? Nasi budowlańcy twierdzą, że chińskie firmy są dotowane, dlatego zaniżają realne koszty budowy i wygrywają przetargi - pisze "Rzeczpospolita".
Polskie firmy zapewniają, że nie boją się konkurencji, ale chodzi im o uczciwe zasady. – Chińczycy godzą się nawet na straty, gdyż jest to element ich szerszej strategii: wejścia na rynki europejskie właśnie poprzez nasz kraj – uważa Konrad Jaskóła, prezes spółki Polimex-Mostostal.
Dlatego polska branża budowlana chce, by chronić nasz rynek.
Ramię w ramię z Chińczykami
Nie wszyscy jednak podzielają to zdanie. Część polskich firm porozumiała się z chińskimi partnerami i nie widzą powodu, by dyskryminować kogoś ze względu na narodowość. – Zamykanie rynku przed wykonawcami dlatego, że są z takiego, a nie innego kraju, nie ma nic wspólnego z uczciwą konkurencją – przekonuje Jerzy Frenkiel ze spółki Decoma.
Jego firma wraz z China Overseas Engineering Group Co. Ltd wchodzi w skład konsorcjum, które w ubiegłym roku wygrało przetarg na budowę 50 km autostrady A2 za 1,3 mld zł. Tymczasem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad szacowała koszt budowy tego odcinka na 2,9 mld zł.
Kolejna autostrada "w chińskie ręce"?
Po A2, teraz kolej na A1 - trzy chińskie firmy startują w przetargu na budowę autostrady. GDDKiA nie kryje zadowolenia. - Wydajemy przecież pieniądze podatników. Gdy oferty są tanie, zaoszczędzone środki możemy przeznaczyć na kolejne inwestycje - uważa Marcin Hadaj, rzecznik prasowy GDDKiA. Jakością Generalna Dyrekcja się nie przejmuje, bo - jak twierdzi - zadbano już o nadzór.
Innego zdania są polscy budowlańcy. Chińczycy zabierają im miejsca pracy, bo budowa jednego kilometra autostrady to ok. 100 nowych etatów.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24