Komisja Europejska analizuje odpowiedź polskiego rządu ws. stosowania umów o pracę na czas określony i dopiero po tej analizie zdecyduje, co dalej - poinformował rzecznik komisarza UE ds. zatrudnienia.
Jak poinformował rzecznik Jonathan Todd, w ślad za złożoną we wrześniu przez NSZZ "Solidarność" skargą na Polskę w tej sprawie Komisja Europejska wysłała polskiemu rządowi formalny list rozpoczynający procedurę o naruszenie unijnego prawa. "Komisja otrzymała odpowiedź od polskich władz 18 grudnia. Uważnie ją analizuje i zdecyduje o następnych krokach, gdy analiza będzie dopełniona" - oświadczył Todd. Komisja po analizie wyjaśnień może zatrzymać procedurę albo przejść do jej kolejnego etapu i poprosić Polskę o usunięcie uchybień w określonym czasie. W najgorszym przypadku sprawa może zakończyć się przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Jednak w znakomitej większości postępowań nie dochodzi do tego, gdyż przywołane do porządku kraje wprowadzają wymagane przez KE zmiany w swoim prawodawstwie. Todd wskazał, że KE poprosiła Polskę o wyjaśnienie takich kwestii, jak okres wypowiedzenia przedwcześnie rozwiązanej umowy o pracę na czas określony oraz okres, po którym kolejna taka umowa nie jest traktowana jako odnowienie, lecz jako oddzielny kontrakt. KE chce się też dowiedzieć, jak w ramach umów na czas określony traktowane są staże i inne kontrakty refundowane ze środków publicznych. Komisja zainteresowała się też pojęciem "cykliczności" zadań, które uzasadnia zatrudnienie na czas określony.
"S" jak skarga
Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wysłała we wrześniu ub.r. skargę do Komisji Europejskiej w sprawie nieprawidłowego wdrożenia unijnego prawa w Polsce. Skarga dotyczyła unijnej dyrektywy z 1999 r., która ma m.in. przeciwdziałać nadużyciom wynikającym ze stosowania następujących po sobie umów o pracę na czas określony. Według "Solidarności", KE ma przede wszystkim zastrzeżenia do różnicy między okresem wypowiedzenia umów zawieranych na czas określony a okresem wypowiedzenia umów na czas nieokreślony. Ponadto KE uważa, że okres, który musi w Polsce upłynąć między dwiema umowami na czas określony, aby nie były one uważane za „następujące po sobie”, jest zbyt krótki.
Europejski lider
Zdaniem "S" Komisja Europejska uważa też, że pojęcie "zadań realizowanych cyklicznie”, w ramach którego dozwolone jest nieograniczone zawieranie następujących po sobie umów na czas określony, nie jest wystarczająco zdefiniowane w przepisach polskiego prawa. Jest także zdania, że prawodawstwo polskie niesłusznie wyklucza z zakresu ochrony przed zawieraniem nadmiernej liczby kolejnych umów na czas określony przyuczanie do zawodu oraz np. różnego rodzaju umowy w ramach szkoleń. "S" podaje, że Polska jest niechlubnym liderem, jeśli chodzi o umowy o pracę na czas określony. Aż 27 proc. pracowników zatrudnionych jest w ten sposób. To niemal dwa razy więcej niż średnia unijna, która wynosi 14,2 proc.
Autor: //bgr/kwoj / Źródło: PAP