Spór między BRE Bankiem i jego klientami trwa. Jego przedmiotem jest wysokość rat, które mimo spadających stawek LIBOR ani drgną. Sobotnie propozycje banku zostały odrzucone przez klientów, którzy cały czas czują się oszukani - czytamy w "Polsce".
Około 20 tys. klientów mBanku i MultiBanku, należących do grupy BRE Banku, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich przed wrześniem 2006 roku, czuje się oszukanych. Płacą oni znacznie wyższe raty, ponieważ ich oprocentowanie zależy od decyzji zarządu banku. A ten w ślad za spadkami stóp w Szwajcarii nie obniża oprocentowania kredytów. W sobotę w Łodzi przedstawiciele mBanku zamiast obniżek oprocentowania kredytów zaproponowali klientom przejście na nowe warunki.
Kosmetyczne zmiany
- Na spotkaniu padły propozycje kilku rozwiązań. Bank może zaproponować klientom znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej wakacje kredytowe. Może też przychylić się do przejścia z rat malejących na równe albo odwrotnie. Bank mógłby również zaproponować klientom rabat, np. na ubezpieczenie mieszkania - mówi Paweł Kucharski, dyrektor Departamentu Bankowości Elektronicznej BRE Banku SA. Rozważana jest też opcja, by oprocentowanie zależało od wartości LIBOR, do której bank doliczyłby marżę.
Klientom jednak takie propozycje nie odpowiadają. Pan Paweł tłumaczy: - Dziś oprocentowanie mojego "starego" kredytu wynosi 3,95 proc., w tym jest marża - 1,4 proc. Uważam, że w obecnej sytuacji łączny koszt pożyczki powinien spaść do ok. 2 proc. mBank się na to nie zgadza. Zamiast tego proponuje nową umowę: 3,1 proc. marży plus LIBOR, który dziś wynosi 0,6 proc. W sumie wychodzi 3,7 proc. To minimalnie mniej, niż płacę obecnie. Jeśli jednak LIBOR pójdzie w górę, będę płacił więcej. Bo przecież usankcjonuję nową, wyższą marżę.
Kryzys nie zna litości
Dziś wysokość rat kredytu zależy od rynkowej stawki LIBOR (procent, na jaki banki pożyczają sobie nawzajem franki). Jeżeli LIBOR spada, banki muszą obniżać raty. Inaczej jest w przypadku tzw. starych kredytów w mBanku i MultiBanku. Tu wysokość oprocentowania aktualizują arbitralnie prezesi tych instytucji. Mogą je obniżać, ale... nie muszą. I tego nie robią.
Od listopada ub.r. stopy procentowe w Szwajcarii spadły o 2,26 punktu procentowego. Ale raty "starych" kredytów we wspomnianych bankach ani drgnęły. Klienci się skarżą: jeśli ktoś pożyczył 400 tys. zł, oznacza to stratę 750 zł miesięcznie.
Michał Macierzyński, ekspert portalu Bankier.pl, uważa, że oba banki przerzucają skutki kryzysu ekonomicznego na swoich klientów. - Z czysto ekonomicznego punktu widzenia postępowanie banków można jeszcze jakoś próbować zrozumieć. Koszt zdobycia franków jest dziś 10 razy większy niż kiedyś. Tak naprawdę to jednak żadne wytłumaczenie - uważa analityk.
Źródło: Polska