- W ciągu najbliższych trzech lat powinna zapaść decyzja w sprawie podwyższenia i zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn - zapowiada w TVN24 szef doradców premiera Michał Boni. Jak dodaje, wiadomo, że takie propozycje napotkają na opór, dlatego zmiany mają następować stopniowo.
- Musimy w perspektywie roku, dwóch, trzech podjąć decyzję, kiedy wystartujemy z tym stopniowym podwyższaniem wieku emerytalnego, by do 2030 roku wyglądało to już inaczej i byśmy byli bezpieczniejsi demograficznie - powiedział Boni.
Według niego jest to "kwestia odpowiedzialności względem przyszłych pokoleń", którym nie można "fundować zagrożeń, z którymi nie będą sobie mogły dać rady", tylko dlatego, że my odpowiednio wcześniej nie pomyśleliśmy".
Wypracować sposób na pracę
- Natrafimy na opór, ja mam tego pełną świadomość, ale trzeba sobie uświadomić, że rok pracy więcej, to jest wyższa emerytura prawie o 300 złotych - dodał.
Doradca premiera zapewnił, że zmiany wieku emerytalnego nie będą dotyczyły osób, które w najbliższym czasie przejdą na emeryturę. - Trzeba pamiętać, że w ciągu ostatnich 20 lat prawie 4,5 do 5 lat wydłużył się czas życia. Żyjemy dłużej, więc być może i ten czas pracy, aktywności zawodowej powinien być dłuższy - przekonywał.
Pomysł podniesienia wieku emerytalnego jest dyskutowany od 10 lat, czyli od wprowadzenia reformy emerytalnej. Ostatnio powrócił w związku ze słabą kondycją systemu emerytalnego, głównie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Za zmianami w rządzie opowiada się m. in. Michał Boni, który na razie głównie "zachęca do dyskusji". Z ministerstwa pracy kierowanego przez Jolantę Fedak, które na początku kadencji rządu wydawało się także być za dłuższą pracą, płyną jednak dość niejasne sygnały w tej sprawie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24