Kto będzie szefem polskiej delegacji, czy dla każdego znajdzie się mikrofon i w którym miejscu stołu będzie zainstalowany - takie wątpliwości zajmowały polityków i media przed unijnym szczytem. Od czwartku jednak, na pierwszym miejscu znajdą się zupełnie inne sprawy, bo w Brukseli rozpocznie się jedno z najważniejszym spotkań europejskich przywódców ostatnich lat. Co i w jakim celu musimy ugrać w negocjacjach? O co walczyć będą nasi partnerzy? Start szczytu o godz.15., ale zakulisowa walka toczyć będzie się od rana.
Efektem prac szczytu ma być porozumienie energetyczno-klimatyczne. Cel - ograniczenie przez Unię Europejską emisji CO2 o jedną piątą do 2020 roku, a także zwiększenie udziału energii odnawialnej o 20 proc. i redukcja zużycia energii o 20 proc. Najtrudniejsze punkty negocjacji dotyczą właśnie porozumienia w sprawie emisji CO2.
Czy do niego dojdzie - nie wiadomo, bo negocjowanych będzie wiele spornych kwestii a kilka państw, w razie nieuznania ich racji, zapowiadało weto. Wśród nich Polska, Niemcy, Włochy.
"Dramatyczna ostateczność"
- Naszym celem nie jest weto. Weto jest wyjściem dramatycznie ostatecznym - deklarował szef polskiego rządu Donald Tusk po spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel w Warszawie. Kilka dni wcześniej, na szczycie klimatycznym w Poznaniu Tusk zapewnił, że Polska gotowa jest przyjąć na siebie zobowiązanie do redukcji CO2 o 20 proc. do 2020 roku. - Jesteśmy w stanie temu sprostać - mówił polski premier.
Dla naszej delegacji, w centrum zainteresowania będzie kwestia uprawnień do emisji CO2 w energetyce. Regulować ją będzie zmodyfikowany system handlu emisjami (ETS), który ruszy w 2012 roku.
Polska - potrzebujemy dłuższego okresu przejściowego
W wyjściowej propozycji Komisja Europejska proponowała, by już od 2012 roku elektrownie musiały płacić za 100 proc. uprawnień do emisji CO2. Polska chce okresu przejściowego, podczas którego elektrownie dostawałyby część praw do emisji gazu za darmo.
Naszym celem nie jest weto. Weto jest wyjściem dramatycznie ostatecznym polski premier Donald Tusk
Z wypowiedzi europejskich dyplomatów wynika, że przewodnicząca Unii - jeszcze przez kilka dni - Francja przychyla się do polskich postulatów i gotowa jest wydłużyć okres przejściowy nawet do 2019 roku. Zdaniem części dyplomatów, polskie przedsiębiorstwa w 2012 roku mogłyby liczyć na 70 proc. uprawnień do emisji za darmo, w kolejnych latach ta suma miałaby się zmniejszać.
Według polskich polityków, zbyt gwałtowne przejście na system pełnych opłat za emisję CO2 grozi drastycznymi podwyżkami cen prądu w polskich domach i przedsiębiorstwach.
Rząd zapewnia, że chce zmodernizować produkcję energii, ale niemożliwa dla nas jest rezygnacja z węgla. "Bóg dał nam węgiel" - argumentował w poniedziałek w Brukseli minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Wicepremier Waldemar Pawlak tłumaczył, że pierwsza polska elektrownia jądrowa, która zapewnia zerową emisję CO2 to wciąż pieśń przyszłości - może powstać za co najmniej 15 lat.
Czy bogatsi się podzielą?
Twardo na szczycie negocjować będzie również rząd Angeli Merkel. W pewnych punktach, stanowiska Polski i Niemiec są sprzeczne i o nie między innymi toczyć się będzie walka.
Jednym z rozwiązań postulowanych przez polski rząd będzie zwiększenie puli uprawnień w tzw. funduszu solidarność. Poprzez niego, bogatsze państwa UE (klasyfikacja według PKB) dzieliłyby się z biedniejszymi członkami swoimi uprawnieniami do emisji CO2. Według propozycji Komisji Europejskiej, w funduszu znalazłoby się 10 proc. wszystkich darmowych zezwoleń, które potem rozdzielone zostałyby na podstawie wielkości PKB.
To jednak budzi sprzeciw Niemiec. Przemysł naszego sąsiada emituje ogromne ilości CO2. Dlatego, kanclerz Merkel zależy na zachowaniu jak największej puli darmowych uprawnień a nawet stara się o ich ekstra-pulę dla energochłonnych (i wysokoemisyjnych) gałęzi niemieckiego przemysłu.
Polsko-niemiecka propozycja uratuje szczyt?
W środę nieoficjalnie ujawniono alternatywne wyjście z tego sporu. Jak dziennikarzom Polskiej Agencji Prasowej nieoficjalnie powiedzieli negocjatorzy, strony polska i niemiecka wspólnie przygotowały projekt, który zadowoli oba państwa. Ma nim być fundusz solidarności energetycznej, który w wysokości 40-50 mld euro wszedłby do budżetu Unii na lata 2014-2020. Jak dowiedzieli się dziennikarze, celem funduszu byłoby przede wszystkim sfinansowanie inwestycji zapewniających bezpieczeństwo energetyczne UE. O jakie konkretnie rozwiązania chodzi - nie wiadomo, ale zdaniem rozmówców, mogą doprowadzić do przełomu na szczycie w Brukseli.
Bitwa o 5 proc. pakietu
Wśród krajów członkowskich, które zgłaszają najwięcej zastrzeżeń do pakietu, poza Polską i Niemcami są także Włochy wielokrotnie grożące wcześniej wetem na szczycie. W środę włoska minister ds. środowiska Stefania Prestigiacomo powiedziała, że jest "ostrożnie optymistyczna" co do możliwości porozumienia. Podobnej oceny dokonała wcześniej również Angela Merkel.
Unijny komisarz ds. środowiska Stawros Dimas ocenił w środę w Poznaniu, że jest pewien, iż na szczycie "przywódcy skutecznie zajmą się pozostałymi zagadnieniami związanymi z pakietem klimatyczno-energetycznym" i dojdą do porozumienia.
Według przewodzących Unii Francuzów, 95 proc. pakietu zostało już uzgodnione. Na stole pozostają najbardziej sporne kwestie, których nie udało się załatwić na poziomie ministrów i ekspertów.
Oprócz pakietu klimatycznego, przywódcy państw Unii poruszą również kwestię planu pobudzenia gospodarki i wyjścia z kryzysu finansowego oraz dyskutować będą o dalszych losach Traktatu Lizbońskiego.
Źródło: legia.com,zaglebie-lubin.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka