Zasiłki dla bezrobotnych mogą niebawem wzrosnąć o połowę. Bezrobotni będą musieli jednak wykazać się aktywnością na rynku pracy. Jeśli tego nie zrobią, stracą nie tylko zasiłek - ale i ubezpieczenie zdrowotne - podają "Gazeta Prawna" i "Rzeczpospolita".
Resort pracy szykuje zmiany w ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy - Przez pierwsze trzy miesiące zasiłek ma wynieść 70 proc. minimalnego wynagrodzenia - mówi "Gazecie Prawnej" Czesława Ostrowska, wiceminister pracy.
Oznacza to, że zasiłek wzrośnie do kwoty 788,2 zł, czyli będzie aż o 46 proc. wyższy niż obecnie. Jego aktualna wysokość to 538,3 zł. Ministerstwo planuje równocześnie, że po trzech miesiącach zasiłek zostanie obniżony do 563 zł, tzn. do wysokości 50 proc. minimalnej płacy - pisze "GP".
Bezrobotni pobieraliby tę wysokość zasiłku do końca okresu zasiłkowego. Wynosi on - w zależności od miejsca zamieszkania - od 6 do 18 miesięcy.
Zasiłek dla uczestników szkoleń
Kobiety rejestrują się jako bezrobotne, bo ich mężowie wyemigrowali, a one wolą równocześnie opiekować się dziećmi w domu, mieć zapewnioną bezpłatną opiekę medyczną i ewentualnie dodatkowe pieniądze. Zaś mężczyźni często pracują w szarej strefie i nie chcą oficjalnie się zatrudnić. Michał Boni
Z kolei ci bezrobotni, którzy wezmą udział w szkoleniach, a nie mają prawa do świadczenia, otrzymają stypendium szkoleniowe w wysokości 315 zł - informuje "Gazeta Prawna".
Według Michała Boniego, szefa doradców premiera Donalda Tuska i innych specjalistów zajmujących się problemami społecznymi, ludzie często rejestrują się w urzędach pracy nie po to, by łatwiej znaleźć zatrudnienie czy przekwalifikowanie, lecz własnie by korzystać ze świadczeń zdrowotnych. – Dzieje się tak z wielu powodów: kobiety rejestrują się jako bezrobotne, bo ich mężowie wyemigrowali, a one wolą równocześnie opiekować się dziećmi w domu, mieć zapewnioną bezpłatną opiekę medyczną i ewentualnie dodatkowe pieniądze – opowiada "Rzeczpospolitej" Michał Boni. – Zaś mężczyźni często pracują w szarej strefie i nie chcą oficjalnie się zatrudnić - dodaje.
Koniec bezpłatnego ubezpieczenia zdrowotnego Bezrobotni jak dotąd nie płacą składek na ubezpieczenie zdrowotne. Robi to za nich budżet państwa. Gdy na początku 1999 roku wprowadzono te ubezpieczenia, w ciągu czterech miesięcy bezrobocie wzrosło o ok. 2,5 proc. tylko dlatego, że ok. 350 tys. ludzi nagle się zarejestrowało w urzędach pracy.
– Większość nie kryła, że chce zabezpieczyć się przed płaceniem za opiekę medyczną – uważa Jacek Męcina, ekspert PKPP Lewiatan.
Źródło: "Rzeczpospolita", "Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24