Bezrobotni mają problem. Urzędy pracy zawiadamiają Zakład Ubezpieczeń Społecznych, że nie mogą im opłacić ubezpieczenia zdrowotnego. I występują o odroczenie płatności - pisze "Rzeczpospolita".
Jak podaje gazeta, pieniądze na składki dla bezrobotnych bez prawa do zasiłku skończyły się w kilkudziesięciu powiatach - m.in. na Podlasiu, Lubelszczyźnie i w Małopolsce.
Tamtejsze urzędy poprosiły ZUS o możliwość zapłaty składki w przyszłym roku. Na początku miesiąca zaległości sięgnęły już 27 milionów złotych.
Rośnie bezrobocie, będzie jeszcze gorzej
Ale na tym - zdaniem ekspertów - problem się nie skończył, będzie narastał. Jak prognozują, na koniec roku kwota niezapłaconych składek może sięgnąć nawet 500 mln zł.
To co się dzieje, to efekt wyższego niż szacowano bezrobocia. Od początku roku zmieniły się też przepisy i urzędy muszą płacić składki za tych bezrobotnych, u których ktoś w rodzinie ma pracę. Wzrosła także podstawa naliczania składki.
Powiaty, w których zabrakło pieniędzy, występowały o pomoc do wojewodów, bo opłacanie składek za osoby bez zasiłku to zadanie państwa. Ale i tam pieniądze się skończyły, a resort finansów nie zgodził się na przekazanie dodatkowych środków.
– Osoby bezrobotne nie pozostaną jednak bez ochrony – zapewnia Przemysław Przybylski, rzecznik ZUS.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24