- Debata nie polega na insynuowaniu komuś, że zaprzedał duszę diabłu albo mówieniu, że jest barbarzyńcą - mówił na konferencji prasowej prof. Leszek Balcerowicz. Odniósł się w ten sposób do ostatnich krytycznych komentarzy pod swoim adresem ze strony minister Jolanty Fedak i Jana Krzysztofa Bieleckiego. Tłumaczył też, dlaczego nie zgodził się na telewizyjną debatę, do której wezwał go minister finansów Jacek Rostowski.
W piątek na konferencji prasowej Leszek Balcerowicz tłumaczył, dlaczego nie zgodził się na wystąpienie w telewizji. Do telewizyjnej debaty na temat reformy emerytalnej wezwał go minister finansów Jacek Rostowski. Według Balcerowicza jednak, debata nie polega tylko na używaniu słowa mówionego. - Debata polega również na używaniu słowa pisanego, przedstawianiu analiz po to, żeby spotykały się z podobną odpowiedzią - przekonywał. Dodał, że analizy mają na celu wykazanie ewentualnych błędów.
Przypomniał, że do przedstawicieli rządu i parlamentu dotarł obszerny tekst "Reforma emerytalna a finanse publiczne". Balcerowicz miał nadzieję, że to będzie początkiem prawdziwej debaty. Ale, jak powiedział, nie doczekał się debaty w sensie rzeczowej odpowiedzi na rzeczowe analizy.
Była propozycja - bez odpowiedzi
- Kilka dni temu przedstawiliśmy rozwiniętą diagnozę i pakiet propozycji, którego wcielanie w życiu pozwoliłoby Polsce kontynuować budowę II filaru i jednocześnie redukować wzrost zadłużenia w stosunku do PKB - zauważył profesor. - To próba, żeby wreszcie w Polsce była debata, czyli wymiana analiz i argumentów. A czego na razie doczekaliśmy się ze strony niektórych przedstawicieli rządu? - pytał i przytoczył kilka przykładowych odpowiedzi.
Jak cytował, w jednej z wypowiedzi minister finansów Jacek Rostowski powiedział: "myślę, że problem polega na tym, że Leszek zdaje sobie ciągle sprawę, ze popełnił błąd". - To na tym ma polegać debata? Że ktoś na podstawie wglądu w cudze myśli widzi poważny błąd? - ironizował Balcerowicz.
Bielecki: Balcerowicz jest w stanie zaprzedać duszę diabłu
Przytoczył też czwartkową wypowiedź Jana Krzysztofa Bieleckiego w programie "Tak Jest" w TVN24. Bielecki mówił: "za chwilę Balcerowicz jest w stanie zaprzedać duszę diabłu, żeby tylko obronić system OFE". - Kolejna próbka to pani minister Fedak z "Gazety Prawnej", która mówi, że "propozycje Balcerowicza mają charakter barbarzyński, są nieadekwatne do naszej sytuacji gospodarczej i kulturowej" - zacytował profesor. Przypomniał również wypowiedź jednego z polityków PO, który miał stwierdzić: "Pan profesor broni OFE bo to jego dziecko".
- Przekaz jest taki, że nie można przykładać znaczenia do moich słów, bo są nieobiektywne. Czy na tym ma polegać debata w wolnej Polsce? Na słowach, w których nie ma cienia dowodu, które są mocnymi słowami graniczącymi z wyzwiskiem? Na insynuowaniu, że ktoś się zaprzedał, na używaniu słowa barbarzyńca? - mówił ekonomista.
Zaznaczył, że prawdziwa debata to odnoszenie się do tez, dowodów, a nie intencji i emocji. Wyraził nadzieję, że Polska doczeka się "nie oskarżeń i nie insynuacji, ale odpowiedzi z kontrargumentami i kontrdowodami". - Wtedy będziemy mieli debatę i na taką debatę liczę - podkreślił.
Jak dodał, pierwszym krokiem ku temu będzie pisemne ustosunkowanie się do przedstawianych analiz. - Proszę rząd, żeby pokazali gdzie są błędy i wtedy poprzez taką wymianę argumentów i dowodów dojdziemy do lepszych rozwiązań dla Polski - zaapelował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24