- Gdy opozycyjne PiS mało co interesuje poza katastrofą smoleńską sprzed dziewięciu miesięcy, Leszek Balcerowicz i inni ekonomiści faktycznie przejęli w Polsce rolę politycznej opozycji - pisze czwartkowy "Financial Times". To kolejna już tego typu ocena pod adresem ekonomisty, który ostatnio ostro komentuje gospodarcze plany rządu.
O wejściu Leszka Balcerowicza, szefa Forum Obywatelskiego Rozwoju, w buty opozycji mówił już w "Faktach po Faktach" w TVN24 prof. Jerzy Pomianowski, członek polsko-rosyjskiej komisji ds. trudnych, a także szefowa opozycyjnego ugrupowania Polska Jest Najważniejsza Joanna Kluzik-Rostkowska. Teraz do tego stwierdzenia przyłącza się także brytyjski dziennik, który Balcerowicza, swego czasu sojusznika premiera Donalda Tuska, nazywa "jednym z najostrzejszych krytyków obecnego rządu".
- Coraz bardziej uszczypliwa krytyka Balcerowicza, który w ubiegłym roku na głównym skrzyżowaniu stolicy zainstalował cyfrowy zegar rejestrujący narastanie publicznego długu, uczyniła go osobistym wrogiem niektórych bliskich doradców Tuska - twierdzi "Financial Times".
Różnica zdań
Głównym powodem ostatniej fali krytyki ze strony byłego ministra finansów i byłego prezesa NBP są rządowe propozycje wobec OFE, przewidujące zmniejszenie składki przekazywanej do drugiego filaru z 7,3 proc. do 2,3 proc. Reszta byłaby trzymana w ZUS-ie na indywidualnych kontach.
Premier Tusk nazywa plan redukcji wpłat do OFE "najmniej bolesnym społecznie" i przekonuje, że nie dość, że nie stracą na tym emeryci, to nie trzeba też sięgać do kieszeni Polaków, aby zmniejszać dług publiczny. Gazeta wskazuje, że takie określenia stały się "rodzajem lejtmotywu rządu, z pozoru przyjaznego biznesowi, choć unikającego działań pociągających za sobą wysoki polityczny koszt".
Tyle, że jak dodaje gazeta, Balcerowicz nie wierzy rządowym zapewnieniom, że przyszli emeryci nie stracą w wyniku tych zmian.
- Zamiast zmniejszenia składki do OFE sugeruje rządowi podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat, ograniczenie świadczeń dla niepełnosprawnych i zlikwidowanie becikowego - pisze londyński dziennik.
Zagranica kupi, OFE popatrzą przez szybę
Gazeta wskazuje też na inną kwestię w tej krytyce.
- Balcerowicz i inni ekonomiści ostrzegają, że zmiany w systemie emerytalnym zmniejszą i tak już niski wskaźnik oszczędności gospodarstw domowych sięgający niespełna 5 proc. PKB i spowodują, że Polska stanie się jeszcze bardziej zależna od zagranicznych inwestorów nabywających polskie obligacje, ponieważ prywatne fundusze emerytalne będą mieć mniej środków, by je kupować - tłumaczy "FT".
- W czasie, gdy stopy procentowe na wschodzących rynkach zaczynają rosnąć, emisja (polskiego, rządowego) długu może w obecnym roku okazać się trudniejsza niż w 2010 - zauważa gazeta.
"To nie byłaby debata, tylko show"
Jeden z głównych autorów rządowych planów, minister finansów Jacek Rostowski zapraszał w czwartek rano Leszka Balcerowicza do rozmowy przed kamerami na ten temat, by w końcu "podyskutować, jak ekonomiści".
- Leszek popełnia szkolne błędy - twierdzi minister.
Balcerowicz jednak na razie rozmawiać przed kamerami nie chce. Twierdzi, że Rostowski taką propozycję składa za wcześnie i jest na nią nieprzygotowany, bo robi to zaledwie kilkanaście godzin po tym, gdy FOR przedstawił swoje analizy, nad którymi pracował tygodniami.
- Jeżeli on od razu ma swoje etykietki, to to nie byłaby żadna debata, tylko medialny show - odpowiada ministrowi w "Polskim Radiu" profesor.
Źródło: PAP, Polskie Radio