Dilerzy, importerzy i producenci w obawie przed kryzysem sprowadzili samochody do roli przecenionego jogurtu - produktu, który trzeba sprzedać za wszelką ceną tuż przed utratą daty ważności. Obniżki w salonach samochodowych są rekordowo wysokie. Ale ten trend nie utrzyma się długo. Od stycznia, wraz z podwyżką akcyzy i wskutek osłabiającej się złotówki wszystkie modele z rocznika '09 będą już droższe nawet o 6 proc.
Obecna strategia marketingowa sprzedawców nowych samochodów została wymuszona przez widmo potężnego kryzysu w branży oraz przepełnione parkingi modelami z mijającego roku.
Samochód przez internet
- Ktoś napisał niedawno, że mamy koniec świata samochodów. Ja bym powiedział: witajcie w świecie superofert. I to jeszcze potrwa, bo styczeń to miesiąc, w którym zwykle do salonów przychodzą łowcy największych okazji. Inna sprawa, że w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, w Polsce nowe samochody wciąż się sprzedają, bo już są tanie jak nigdy - mówi "Pulsowi Biznesu" Jacek Klukowski, dyrektor marketingu Grupy PGD.
PGD poprawiła w tym roku sprzedaż nowych aut o ponad 16 proc. Promocje pomogły - nie tylko u Nissana, ale i u Forda czy Fiata, które ta firma również sprzedaje. Ostatnio największy polski diler posunął się do tego, że dodaje nissana Micrę (za ponad 35 tys. zł) do luksusowego modelu Murano (za ponad 200 tys.).
290 tys. nowych aut kupili Polacy w ciągu 11 miesięcy. W całym 2009 roku ma to być 320 tysięcy Samar
Miesiąc wcześniej i 30 tys. zł więcej
Jeszcze tańsze są auta po leasingu. Trzyletni samochód wyższej klasy można kupić nawet za połowę ceny nowego - pisze z kolei "Gazeta Prawna". W porównaniu do transakcji z listopada ubiegłego roku, w tym roku sprzedają te same modele przeciętnie 10-25 proc. taniej.
Problem w obniżkach widzi Jarosław Jędrzejewski, dyrektor marketingu Suzuki Motor Poland. Ta firma nie ma parkingów tak pełnych samochodów z 2008 r. jak konkurenci. Suzuki zrealizowało plan sprzedaży na ten rok nad Wisłą - prawie 8 tys. aut. - Nagłe obniżki cen nie mają nic wspólnego z długofalową strategią marketingową. Podobnych kroków jak u Nissana (obniżki prawie o 40 proc.) nie ma się u nas co spodziewać. Nadal będziemy inwestowali w wizerunek — jak przy okazji suzuki Swifta i Joanny Brodzik. Nie wyobrażam sobie, jak sprzedawca miałby się tłumaczyć klientowi, który - tylko dlatego, że kupił jakiś samochód dwa miesiące wcześniej - zapłacił 20 czy 30 tysięcy złotych więcej - komentuje Jarosław Jędrzejewski.
Akcyzą w luksus
Sprzedawcom luksusowych aut sen z powiek spędza decyzja rządu o tym, że od 1 stycznia 2009 r. wzrośnie akcyza na auta o pojemności silnika powyżej dwóch litrów.
To efekt podniesienia akcyzy z 13,6 do 18,6 proc. Można się spodziewać, że najpopularniejsza w tym segmencie rynku toyota Rav4 Premium 2,2 zdrożeje ze 100,5 tys. zł do prawie 105 tys. zł. W przypadku trzeciego na liście najchętniej kupowanych w Polsce aut z dużymi silnikami – mercedesa M 320 – podwyżka sięgnie już ponad 9 tys. zł (do 217,2 tys. zł). Najdroższy mercedes – CL 65 AMG – podrożeje o ok. 37,5 tys. zł. - czytamy w "Rzeczpospolitej" na podstawie wyliczeń instytutu Samar.
- Jestem w branży od 20 lat. Już z niejednego kryzysu wyszliśmy obronną ręką. Tym razem też sobie poradzimy — twierdzi optymistycznie Bogusław Kowalski, prezes Mercedes-Benz Warszawa.
Z pierwszej dziesiątki „ponad 2-litrowych bestsellerów” podwyżka jednak najmocniej dotknie koncern Toyoty – pięć modeli. Co gorsza, w jednym z tych modeli instalowany jest silnik produkowany w zakładach Toyoty w Wałbrzychu. - Skutkiem wzrostu cen będzie najprawdopodobniej mniejsze zainteresowanie tego typu autem,
Od 1 stycznia 2009 r. wzrośnie akcyza na auta o pojemności silnika powyżej dwóch litrów
Silniki na mniejszych obrotach
Choć auta z silnikami ponad 2 l stanowią ledwie nieco ponad 6 proc. rynku pierwotnego, wpływ podwyżki akcyzy może być znacznie większy. Część ekspertów uważa bowiem, że producenci, chcąc zniwelować rosnącą różnicę w cenach modeli np. z silnikami 1,9 i 2,2 l, podniosą ceny obu.
- Zamiast podwyżki akcyzy rząd powinien wprowadzić podatek ekologiczny uzależniony od norm emisji spalin, co zwiększyłoby popyt na nowe auta - uważa Witold Nowicki, dyrektor handlowy polskiego oddziału Toyoty.
Ministerstwo Gospodarki cały czas pracuje nad pakietem ustaw dla polskiej branży motoryzacyjnej, ale zastąpienia akcyzy opłatą ekologiczną nie planuje. - Na początku stycznia przedstawimy nasze propozycje pakietu wsparcia dla branży - mówi w rozmowie z "Polską" Magdalena Gawlas z biura prasowego resortu gospodarki.
Z dotychczasowych informacji wiadomo, że pakiet miałby z jednej strony stymulować popyt wśród konsumentów, a z drugiej wprowadzić bardziej elastyczne zasady działania dla przedsiębiorstw przeżywających okresowe spowolnienie produkcji.
Marne widoki na przyszłość
Chociaż podwyżka akcyzy dotyczy tylko samochodów "z górnej półki", to także inne modele z 2009 r. mają zdrożeć w przyszłym roku. Dlaczego? Jak informuje "Polska", producenci aut już zapowiedzieli, że ze względu na spadek kursu złotego wszystkie samochody z rocznika 2009 będą o 5-6 proc. droższe. Mimo przewidywanych podwyżek, firmy oferują sprzedaż klientom indywidualnym. Do tej pory był to rzadko wykorzystywany sposób sprzedaży, bo firmy wolały sprzedawać hurtowo kilkaset pojazdów pośrednikom.
Eksperci twierdzą, że sytuacja branży w przyszłym roku będzie coraz gorsza. Zdaniem analityków, pracę może stracić nawet 14 tys. osób, z czego połowę będą stanowić osoby zatrudnione na stałe.
Z powodu kryzysu już wiadomo, że zagrożonych jest kilkaset miejsc pracy w zakładzie Toyoty w Jelczu-Laskowicach. Dziś pracuje tam 1 tys. osób, ale od września, kiedy fabryka przeszła z dwóch na jedną zmianę, 200 z nich przebywa głównie na szkoleniach, zamiast pracować. Zakład produkuje m.in. nowoczesny silnik Diesla o pojemności 2,2 litra.
Źródło: Puls Biznesu, Gazeta Prawna, Polska, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24