Japońskie indeksy giełdowe lecą na łeb, na szyję. Inwestorzy na potęgę wyprzedają akcje w związku z wybuchami w elektrowni atomowej w Fukushimie.
W trakcie zakończonej już dzisiejszej sesji japońskie giełdy w Osace i Tokio kilka razy zawieszały handel instrumentami pochodnymi. Zarządzający próbowali w ten sposób ograniczyć skalę wyprzedaży.
Główne indeksy japońskich giełd traciły dziś na potęgę. Nikkei 225 spadł o 10,55 procent, a TOPIX - o 9,47 procent. Oznacza to, że zanotowały największą dwudniową stratę od załamania rynku w 1987 r.
Ogromne straty
Ogromny spadek wartości zanotowała spółka TEPCO, która zarządza elektrownią w Fukushimie. Od wczoraj jej wartość spadła o blisko 18 miliardów dolarów. Z kolei producenci elementów reaktorów atomowych Toshiba i Hitachi straciły dziś odpowiednio 16 i 15 procent swojej wartości rynkowej.
Mitsui Fudosan, największy deweloper kraju, stracił 16 proc., a największy bank Mitsubishi UFJ jest już najtańszy w giełdowej historii. Taniały również akcje spółek samochodowych, które zawiesiły swoją produkcję z powodu problemów energetycznych. Akcje Toyoty spadły o blisko 5 procent, a Nissana i Hondy o blisko 4 procent.
Wzmacnia się za to jen, bo rosną spekulacje, że japoński kapitał ulokowany dotąd w amerykańskich obligacjach będzie musiał wrócić do kraju.
Według singapurskiego banku DBS, trzęsienie ziemi, tsunami i wybuchy w elektrowni w Fukushimie mogą kosztować gospodarkę Japonii nawet 100 miliardów dolarów. To mniej więcej 2 proc. PKB tego kraju.
W Europie też czerwono
Na minusie otworzyły się też giełdy w Europie. Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 1,46 proc., niemiecki DAX o 2,55 proc., Francuski CAC 40 o 2,14 proc., a nasz WIG20 o 1,67 proc.
PRZECZYTAJ O WYDARZENIACH W PONIEDZIAŁEK, NIEDZIELĘ, SOBOTĘ I PIĄTEK
Źródło: tvn24.pl, bloomberg.com