Dzięki "łupkowej rewolucji" amerykański rynek zalały wielkie ilości taniego gazu. Już teraz – pośrednio - zyskuje na tym Europa. Perspektywy są jeszcze bardziej zachęcające, choć przeciwników gazu łupkowego nie brakuje - od ekologów po Gazprom. Wśród krajów, które mogą wiele zyskać na łupkowym boomie jest też Polska - mówi w rozmowie z tvn24.pl ekspert Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Keith C. Smith.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna w dorocznym raporcie World Energy Outlook prognozuje, że w 2013 r. największą zmianą na rynku energetycznym na świecie będzie malejąca zależność USA od importu ropy i gazu. Amerykanie chcą nawet gaz eksportować. Mogą na tym zarobić, ale też przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Europy.
Amerykański senator Richard Lugar przedstawił nawet niedawno projekt ustawy umożliwiającej europejskim sojusznikom USA dostęp do rosnących amerykańskich zasobów gazu ziemnego, co zmniejszyłoby ich zależność energetyczną od Rosji.
W Polsce do 3 grudnia wykonano 33 otwory poszukiwawcze gazu z łupków, do 2021 r. planowanych jest 309 takich odwiertów – informuje Ministerstwo Środowiska, które w ostatnich latach wydało ponad 100 koncesji na poszukiwanie gazu niekonwencjonalnego w naszym kraju. Według raportu Stratfor, niezależnego ośrodka analitycznego, wynika, że Polska może stać się jednym z najważniejszych państw „średniej ligi” w tym stuleciu, jeśli potwierdzą się prognozy dużych zasobów gazu łupkowego w naszym kraju.
Geopolityczna rewolucja to jedno, drugi efekt łupkowego boomu – szybciej odczuwalny i bardziej wymierny - to ekonomiczny zysk niemal całej Europy, w tym Polski – przekonuje Keith C. Smith. W rozmowie z tvn24.pl ekspert amerykańskiego think-tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), były ambasador USA na Litwie oraz konsultant koncernów energetycznych, przedstawia szanse i zagrożenia, jakie dla Ameryki, Europy i Rosji niesie rosnący wzrost wydobycia gazu z łupków.
Zyskuje Zachód, traci Rosja
Globalny biznes gazowy przechodzi od kilku lat poważne zmiany. Te najbardziej znaczące są wynikiem „rewolucji gazu niekonwencjonalnego” w USA, która pozwoliła amerykańskim firmom zasilić rynek dużymi ilościami taniego gazu. - Zastosowanie szczelinowania hydraulicznego spowodowało, że USA - wcześniej znaczący importer LNG (skroplony gaz naturalny – red.) - stały się samowystarczalne jeśli chodzi o gaz – mówi Keith C. Smith.
Szczelinowanie hydrauliczne to najbardziej wydajna metoda wydobycia gazu łupkowego, która polega na wpompowywaniu pod ziemię mieszanki wody, piasku i chemikaliów. To powoduje pęknięcia w skałach i wypycha gaz.
Dzięki gwałtownemu wzrostowi wydobycia gazu z łupków, USA nie tylko nie muszą importować błękitnego paliwa, ale niebawem mogą zacząć je eksportować. - Większość istniejących terminali LNG będzie można przystosować do eksportu gazu lub w ogóle nie będzie trzeba z nich korzystać. Departament Energetyki USA wydał już jednej firmie zgodę na eksport LNG, osiem kolejnych złożyło wnioski o taką licencję. Eksperci spodziewają się, że co najmniej połowa tych wniosków będzie rozpatrzona pozytywnie, mimo że krajowy przemysł obawia się, iż wskutek eksportu obecna niska cena gazu w USA wzrośnie. Eksport LNG trafi do Europy – mówi Smith.
Będzie to miało duże znaczenie dla Starego Kontynentu, bo jak przypomina ekspert CSIS, „cena gazu naturalnego na rynku amerykańskim to dziś tylko ok. 25 proc. ceny europejskiej, zaś cena ropy w USA jest dziś o ponad 20 dolarów za baryłkę niższa niż na rynkach europejskich”.
- Według „The Financial Times” i szeregu innych publikacji o handlu surowcami energetycznymi, „gazowa rewolucja” w USA już teraz dla Europy oznacza oszczędności rzędu kilku miliardów euro. Wynika to przede wszystkim z tego, że drogie instalacje eksportu LNG w Zatoce Perskiej, w Trynidad i Tobago, Nigerii i na rosyjskim Dalekim Wschodzie nie będą miały wielkiego rynku zbytu w USA, na który głównie liczyły, budując terminale. Eksporterzy LNG muszą więc konkurować cenowo z gazem dostarczanym rurociągami z Rosji, Afryki Północnej i Norwegii. Ta cenowa konkurencja już daje efekt w postaci niższych cen w Europie, częściowego „odwiązania” cen gazu i ropy oraz ogólnego wzmocnienia pozycji przetargowej części europejskich importerów – mówi Smith.
Jego zdaniem, na łupkowej rewolucji w USA zyskają najbardziej kraje Europy Zachodniej. - Ten region ma więcej terminali LNG i może zyskać szybciej i więcej dzięki swojemu lepszemu dostępowi do gazu skroplonego. Kraje zachodnie już zyskują pośrednio – większe możliwości pozyskania gazu wzmacniają ich pozycję w negocjacjach z Gazpromem – tłumaczy Smith. Mniej w krótkiej czy średniej perspektywie zyskają takie kraje, jak Ukraina, kraje bałtyckie czy bałkańskie, bo są przywiązane do pochodzącego z czasów sowieckich systemu gazociągów Wschód-Zachód. Drugie ograniczenie to wysoki poziom korupcji na Ukrainie i większości Bałkanów – dodaje ekspert CSIS.
A co z Polską? - Choć ostatnio udało się Polsce umiarkowanie obniżyć w negocjacjach z Gazpromem ceny gazu rosyjskiego, dużo więcej może zyskać, szybciej rozwijając sektor wydobycia gazu łupkowego, zwiększając efektywność energetyczną i budując interkonektory (łączniki między systemami różnych krajów – red.) gazowe oraz energii elektrycznej z bogatszymi państwami europejskimi – wylicza Smith.
W jego opinii, najważniejszym krokiem dla Polski byłoby jednak przyjęcie przez Sejm nowej ustawy regulującej kwestie surowców naturalnych. - Potrzeba woli politycznej i właściwej równowagi między zachętami podatkowymi a stosowaniem metod wydobycia bezpiecznych dla środowiska – mówi Amerykanin.
Łupki jak GMO?
W Europie silne są jednak obawy przed stosowaniem szczelinowania hydraulicznego. W ciągu ostatniego roku niektóre rządy wprowadziły zakaz wydobycia gazu łupkowego taką metodą, argumentując to obawą o środowisko.
- Ta obawa w Europie przypomina strach przed żywnością genetycznie modyfikowaną. W obu przypadkach emocje biorą górę nad nauką, wspierane przez grupy interesów chcące zachowania status quo – twierdzi Keith C. Smith.
- Z tysięcy odwiertów szczelinowych w USA, nie ma nawet jednego udowodnionego naukowo przypadku skażenia wody. Przeciwnicy szczelinowania odwołują się do małych incydentów, które zdarzyły się w pierwszych dniach wiercenia, i to z powodu stosowania środków, które już dawno zarzucono. Film “Gasland” jest najlepszym przykładem takiej propagandy. Opierając się na fałszywych twierdzeniach, podsyca irracjonalny strach przed szczelinowaniem - uważa Smith. Twierdzi też, że dziś "hydrauliczne szczelinowanie w USA stało się dużo bardziej transparentne, ilość używanej w nim wody gwałtownie spada, a wtórne uwalnianie metanu jest minimalizowane".
Zdaniem rozmówcy tvn24.pl, zakaz szczelinowania nie pomoże europejskiej gospodarce. - Przyniesie w efekcie zwiększanie różnicy w cenach gazu i ropy między Europą a takimi krajami jak USA. To zaś uderzy w konkurencyjność europejskiego przemysłu, zwłaszcza w produkcji stali, chemikaliów, nawozów sztucznych. Ceny żywności w Europie także pozostaną wśród najwyższych na świecie jako rezultat m.in. kosztów energetycznych (i polityki) - mówi Smith.
Wysuwa także argument ekologiczny mający przemawiać za wydobyciem gazu łupkowego: - Szybkie zastępowanie węgla przez gaz w amerykańskich elektrowniach redukuje emisję dwutlenku węgla, podczas gdy np. większe zużycie węgla w Niemczech zwiększa poziom emisji CO2, siarki i rtęci. Zaś szersze stosowanie energii odnawialnej w Niemczech jest subsydiowane z kieszeni niemieckiego konsumenta.
Kto i dlaczego najbardziej sprzeciwia się wydobyciu gazu łupkowego? Smith wylicza: - Producenci węgla czy sektor atomowy obawiają się, że elektrownie oparte na ich produkcji będą zamykane lub dostosowywane do zużywania gazu naturalnego. Z kolei wielu ekologów boi się, że tańszy gaz łupkowy zahamuje rozwój energetyki ze źródeł odnawialnych (wiatr, słońce, biomasa).
Oblężona twierdza Gazprom
Jednym z głównych przeciwników gazu łupkowego jest Gazprom. Rosyjski lobbing jest bardzo aktywny, zauważa Smith: - Kilka europejskich firm konsultingowych z biurami w Brukseli, Berlinie, Paryżu i Wiedniu reprezentuje interesy Gazpromu. Wobec braku lub minimalnej obecności przepisów wymagających od takich firm przedstawiania odpowiednim organom informacji o prowadzonej działalności (np. choćby listy klientów, co jest praktyką w lobbingu w USA) trudno udowodnić, czy te firmy były angażowane w PR-owskie działania skierowane także przeciwko gazowi łupkowemu.
Jako klasyczny przykład antyłupkowych działań strony rosyjskiej, Smith podaje Overgas, kontrolowaną przez Gazprom bułgarską spółkę. - Współpracując z prorosyjską Bułgarską Partią Socjalistyczną, Overgas otwarcie dążyła do zablokowania prac odwiertowych prowadzonych przez Chevron (skutecznie, bo rząd Bułgarii wprowadził zakaz odwiertów – red.) - mówi tvn24.pl amerykański ekspert.
W takich działaniach Rosjan nie ma nic dziwnego, uważa Smith, bo „rosyjska polityka energetyczna jest oparta na rozszerzaniu lub w najgorszym razie utrzymywaniu bliskiej monopolowi pozycji na rynkach w Europie”.
- W ramach tej polityki mamy budowę bardzo kosztownego Gazociągu Północnego, a Gazprom właśnie zaczyna budować jeszcze droższy gazociąg South Stream. Za ułamek kosztów Gazociągu Północnego można było zwiększyć eksport gazu poprzez większe wykorzystanie istniejącego gazociągu jamalskiego biegnącego przez Białoruś i Polskę. A tak niemieccy i inni europejscy konsumenci zapłacą wyższą cenę z powodu kosztów inwestycyjnych Nord Stream. Z kolei South Stream wyraźnie nigdy nie przyniesie zysku; ma zablokować budowę wspieranego przez UE południowego korytarza energetycznego, którym gaz do Europy docierałby z regionu kaspijskiego omijając terytorium Rosji i poza kontrolą Gazpromu. South Stream jest też częścią planu Kremla wywierania ekonomicznej i politycznej presji na Ukrainę poprzez zmniejszanie roli tego kraju w tranzycie rosyjskiego i centralnoazjatyckiego gazu do Europy. Projekt South Stream zwiększy też rosyjskie wpływy polityczne i ekonomiczne na Bałkanach – przekonuje rozmówca tvn24.pl.
Jak dodaje, „Kreml postrzega bowiem eksport surowców energetycznych jako formę politycznego wpływu i często będzie sprzedawać gaz i ropę nawet ze stratą, jeśli to zwiększy jego zdolność do wpływania na politykę wewnętrzną i zewnętrzną krajów, które polegają na eksporcie rosyjskim”.
Polska „gorączka łupkowa”
W ostatnich latach pojawiło się mnóstwo politycznych deklaracji i publikacji prasowych o perspektywach rozwoju rynku gazowego w Polsce dzięki łupkom. Ale teraz jest coraz więcej wątpliwości co do faktycznych rozmiarów polskich zasobów.
- Jednakże jestem ostrożnym optymistą co do tego, że Polska stanie się znaczącym producentem surowców pozyskiwanych z łupków i że poprawią one zdolność kraju do zwiększenia jego bezpieczeństwa energetycznego – uważa Smith. Ale jego zdaniem, „bardziej zależy to od polityki aniżeli geologii czy technologii. Polityczne decyzje mogą albo opóźnić albo przyspieszyć prace nad wydobyciem gazu. Rządowa polityka odnośnie wydobycia gazu i jego opodatkowania, odnośnie obowiązku uczestnictwa we wszystkich projektach polskich firm państwowych oraz rządowe wsparcie dla gazociągów i innych projektów infrastrukturalnych będą kluczowe dla określenia skali i czasu rozwoju energetyki w Polsce. Rząd musi szybko znaleźć równowagę pomiędzy utrzymaniem wystarczającej zachęty dla firm międzynarodowych, tak, aby kontynuowały poszukiwania, ochroną środowiska oraz możliwością wzrostu zatrudnienia w sektorze energetycznym. Dalsza zwłoka w tej sprawie nie jest wyjściem”.
Zdaniem rozmówcy tvn24.pl, „Polska może zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne całej Europy Środkowej, nawet jeśli nie stanie się wielkim eksporterem gazu”. - Już poprzez samo zmniejszenie importu, Polska mogłaby wzmocnić pozycję przetargową krajów sąsiednich w negocjacjach ceny i dostępności importowanego gazu. Zaś jeśli w ciągu 10-15 lat Polska stanie się znaczącym eksporterem gazu, ogromnie poprawi to bezpieczeństwo energetyczne całego regionu, ale też przyspieszy zmniejszanie dystansu w rozwoju ekonomicznym, jaki dzieli Polskę od bogatszych członków UE – mówi ekspert CSIS.
Smith uczestniczył w niedawnym Forum Energetycznym w Sopocie, które – jak mówi - „było bardzo pożyteczne i pokazało, że na wszystkich poziomach władze w Polsce mają swój udział w formułowaniu jak najlepszej polityki odnośnie podatków, ochrony środowiska i innych kwestii ważnych dla problemu gazu łupkowego”.
Ekspert CSIS nie zgadza się z poglądem „niektórych uczestników Forum, którzy chcą odłożyć podjęcie kluczowych decyzji, dopóki nie zostaną rozwiązane wszystkie środowiskowe i finansowe problemy”. - Pewne kręgi w Europie przeciwne szczelinowaniu hydraulicznemu ciągle wzywają do dalszych badań i chcą kolejnych raportów UE i jej państw członkowskich w nadziei wprowadzenia zakazu tej metody wydobycia gazu w całej Unii – przypomina Smith. Tymczasem jego zdaniem, w sprawie łupków, „ciągłe odkładanie decyzji może być dla Polski ekonomicznie kosztowne”.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Meredithw/CC-BY-SA