Ministerstwa nie chcą zatrudniać osób niepełnosprawnych. Dlatego administracja państwowa wydaje co roku miliony złotych z publicznych pieniędzy na Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - pisze piątkowa "Rzeczpospolita". W 2007 roku wszystkie ministerstwa zapłaciły łącznie 6,5 mln. zł. obowiązkowej składki na PFRON.
Powodem płacenia tak dużej sumy z państwowych pieniędzy jest to, że ministerstwa nie chcą zatrudniać osób niepełnosprawnych. Cały mechanizm opiera się na założeniu, że każdy pracodawca, który zatrudnia więcej niż 25 pracowników, musi zadbać o to, żeby w jego załodze pracowało przynajmniej 6 proc. niepełnosprawnych. Jeżeli tego nie robi, musi płacić obowiązkową składkę PFRON, która naliczana jest proporcjonalnie do liczby zatrudnionych, dlatego sumy te w dużych instytucjach są tak wysokie.
Najgorzej wypada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, w którym na ponad 900 zatrudnionych, w ubiegłym roku nie było ani jednej osoby niepełnosprawnej. Ministerstwo Finansów zatrudnia 11 niepełnosprawnych, jednak całkowita liczba zatrudnionych wynosi 2155 osób. Stąd na PFRON musiało odprowadzić ponad 1 mln 200 tys. złotych. Nie lepiej wypadają inne państwowe instytucje. "Rzeczpospolita" w dodatku "Prawo co dnia", donosi, że ZUS - który powinien być wzorem w zatrudnianiu niepełnosprawnych - płaci z tego tytułu aż 2 mln. zł co miesiąc. Najbardziej rozrzutna jest Poczta Polska, która choć zatrudnia 620 niepełnosprawnych, za 2007 rok zapłaciła na PFRON aż 61 mln. zł.
Praca nie dla nich?
Przyczyn takiego postępowania jest wiele. Ministerstwa tłumaczą się głównie tym, że mają niedostosowane budynki, a większość niepełnosprawnych nie spełnia wymogów stawianych chętnym do pracy. - Brak kwalifikacji to mit. Co prawda na polskich uczelniach jest niewielki odsetek niepełnosprawnych, jednak ciągle jest to 20 tys. osób - mówi Stanisław Piechota, przewodniczący sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Problem nie tylko dla państwa
"Rzeczpospolita" dodaje jednak, że na 3 mld. zł. wpływających do PFRON z obowiązkowych składek, od instytucji publicznych pochodzi niecałe 10 proc. tej sumy.
Zdaniem Piechoty taki stan rzeczy ma dwie przyczyny. Pierwsza to brak dobrego pośrednictwa pracy, które, jak w krajach UE, pomaga przygotować niepełnosprawnych do pracy, a przedsiębiorców do zatrudnienia takich osób. Druga leży w zawiłościach systemu rentowego.
Światełko w tunelu?
Sytuacja jest tak zła, że pełnomocnik rządu d.s. osób niepełnosprawnych stara się zablokować instytucjom publicznym możliwość planowania w budżecie kwot przeznaczonych na składki do PFRON, z powodu niezatrudniania niepełnosprawnych. Wtedy pieniądze na ten cel administracja musiałaby "wygospodarować" rezygnując np. z zakupów.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24