Kolejka TIR-ów do przejścia granicznego w Dorohusku zaczyna się teraz w Tytusinie - daleko przed Chełmem. Od rana skróciła się o ok. 2 kilometry. Policjanci regulują ruchem i dbają, żeby ciężarówki nie zablokowały ruchu w samym Chełmie.
Jak mówią funkcjonariusze, wreszcie widać, że coś się ruszyło i samochody się przesuwają, a nie tylko dojeżdżają do kolejki. Celnicy oceniają, że w ponad 37-kilometrowej kolejce oczekuje wciąż około tysiąca pojazdów. Na jednej zmianie celników odprawianych jest nieco ponad dwieście wyjeżdżających ciężarówek.
Według dyrektora Izby Celnej w Białej Podlaskiej Piotra Świętanowskiego przyczyną powstania tak dużej kolejki była trwająca w czwartek i piątek blokada przejścia przez kierowców oraz trudności kadrowe w służbie celnej.
Na przejściu w Dorohusku pracuje w poniedziałek 21 celników. Do pełnej obsady na tym przejściu potrzeba ich jeszcze 23.
Protest jest czy go nie ma?
Według dyrektora Świętanowskiego ok. 60 proc. zatrudnionych na przejściu w Dorohusku celników jest na zwolnieniach lekarskich lub urlopach. Do pracy w Dorohusku są delegowani doraźnie celnicy z innych placówek podległych Izbie. Świętanowski zapowiedział, że od 1 lutego bialska Izba Celna otrzyma 40 nowych etatów dla celników, którzy zostaną skierowani do pracy na przejściach granicznych.
Na pytanie czy celnicy w ten sposób protestują, odparł, że nie może tego potwierdzić. - Nikt z osób biorących urlop nie wysuwa żadnych żądań – stwierdził.
Funkcjonariusze jednak niezadowoleni
Tymczasem sami celnicy - zastrzegają sobie anonimowość - mówią o zorganizowanej akcji protestu. "Kolejka na przejściu będzie jeszcze długo, dlatego że celnicy biorą urlopy, aby zwrócić uwagę na haniebne ich traktowanie przez dyrekcje oraz na braki kadrowe" - pisze jeden z internautów tvn24.pl.
Obecnie bez większych przeszkód można przekraczać granicę przez drugie w woj. lubelskim przejście z Ukrainą - w Hrebennem. Tam ciężarówki odprawiane są na bieżąco.
Źródło: tvn24.pl, PAP, onet.pl