Budżet 2011 to krok we właściwym kierunku, żeby dziura w w finansach państwa dalej nie rosła, ale rząd nie przedstawił żadnych planów, które mogłyby doprowadzić do stabilności polskich finansów publicznych na dalsza metę - twierdzi Rada Polityki Pieniężnej.
W opinii RPP, założenia makro i część prognostyczna budżetu na 2011 rok są realistyczne, problematyczny jest mechanizm reguły wydatkowej,a ponadto RPP wzywa rząd do przedstawienia średniookresowego planu konsolidacji fiskalnej.
"Ani sam projekt, ani przyjęty przez rząd w sierpniu Wieloletni Plan Finansowy Państwa nie przedstawiają działań, których skala pozwoliłaby na trwałe zapewnienie stabilności finansów publicznych w średniej perspektywie" - napisała RPP w opinii.
To kwestia wiarygodności
Światowa gospodarka powoli wychodzi z kryzysu, łaska inwestorów na pstrym koniu jeździ, a dziura w finansach publicznych straszy. To powody dla których rząd powinien mieć wiarygodny plan ustabilizowania finansów publicznych. Ale go nie ma.
"Mając na uwadze prawdopodobnie powolny proces wychodzenia gospodarki światowej z kryzysu, wysoką nierównowagę w finansach publicznych oraz dużą zmienność cen na rynkach skarbowych papierów wartościowych niezbędne jest nie tylko rozpoczęcie procesu konsolidacji, ale przedstawienie wiarygodnych średniookresowych strategii przywrócenia trwałej stabilności fiskalnej. Takie strategie powinny przyczynić się do utrzymania zaufania rynków finansowych, a także podmiotów gospodarczych i pozwolić na powrót na ścieżkę stabilnego wzrostu gospodarczego w średnim okresie" - dodała.
Prywatyzacją nie załatamy dziury
Co więcej, wprawdzie potrzeby pożyczkowe netto budżetu państwa zmniejszą się w przyszłym roku z 79,1 mld zł do 56,3 mld zł, ale zawdzięczać to będziemy czynnikom jednorazowym, takim jak zaplanowane wysokie przychody z prywatyzacji, poprawa zarządzania płynnością w sektorze publicznym oraz nadzwyczajne dochody niepodatkowe. - To nie zahamuje na trwałe narastania nierównowagi w finansach publicznych - twierdzi RPP.
Rząd prywatyzuje, podnosi podatki, a więc - co konieczne w tej sytuacji - zwiększa dochody finansów publicznych. A co z wydatkami? To zupełnie niejasne.
Mętna "reguła wydatkowa"
RPP, składająca się przecież z 10 wybitnych ekonomistów nie za bardzo rozumie regułę wydatkową, która ma uchronić nasze finanse publiczne przed krachem. Bo skuteczne są reguły jasno zdefiniowane, proste i przejrzyste. A rządowa nie spełnia tych warunków. Sam projekt budżetu podważa zresztą te regułę, bo zamiast zmniejszać wydatki - jak to "reguła" przewiduje - je zwiększa. Wydatki sektora publicznego w ujęciu kasowym mają wzrosnąć z 45,9 proc. do 46,6 proc. PKB.
A na dodatek reguły wydatkowe wprowadzją rozmaite kraje wtedy, gdy już osiągną stabilizacje finansów publicznych, po to głównie, żeby jej nie zepsuć, a nie takie, które muszą działać zdecydowanie. gdy pętla na szyi zaczyna się zaciskać.
Ceny z powodu VAT odrobinę wzrosną
RPP oceniła też, jak wzrosną ceny wskutek podniesienia w przyszłym roku podatku VAT. Zdaniem Rady będzie to wzrost niewielki i przejściowy.
"Skala impulsu inflacyjnego wynikającego z planowanych na 2011 r. zmian w podatku VAT i akcyzie będzie relatywnie niewielka i według szacunków NBP wyniesie ok. 0,3 - 0,5 pkt. proc. Impuls ten będzie miał charakter przejściowy, może jednak przyczynić się do wzrostu oczekiwań inflacyjnych" - napisała RPP.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24