Propozycja Ministerstwa Klimatu i Środowiska jest obarczona szeregiem poważnych błędów - powiedział w TVN24 Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego. W ten sposób odniósł się do projektu, który przewiduje wprowadzenie stref czystego transportu w dużych miastach.
W ostatnich dniach na stronach Rządowego Centrum Legislacji opublikowano projekt Ministerstwa Klimatu i Środowiska, który zakłada obowiązek tworzenia stref czystego transportu w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców. W przepisach określono pojazdy, które będą mogły poruszać się po tym obszarze, np. auta elektryczne, na wodór, ale też z silnikami spalinowymi spełniającymi określone normy. Dla właścicieli pozostałych samochodów może to oznaczać dodatkowe opłaty.
Projekt komentował w TVN24 Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
- Kierunek jest bardzo dobry. To jest kierunek, w którym podąża cała Unia Europejska, takich stref czystego transportu mamy ponad 230. 230 miast ma takie strefy, w Polsce nie mamy tej strefy jeszcze ani jednej. Natomiast odnośnie propozycji ministerstwa, tutaj będę starał się być delikatny i powiem, że to jest propozycja obarczona szeregiem poważnych błędów - mówił.
- Mnie się wydaje, że ciężko będzie obronić regulacje zaproponowane przez ministerstwo, dlatego że jest w nim kilka spraw takich fundamentalnych, które sprawią, że po utworzeniu tych stref ich działanie będzie zupełnie nieskuteczne - dodał.
Zastrzeżenia do projektu
W jego ocenie największym błędem jest w ogóle nieobjęcie zakazem wjazdu mieszkańców strefy. - Co oznacza, że jeżeli wpuszczamy do miasta samochody nieemitujące zanieczyszczeń, to te ograniczenia nie obowiązują mieszkańców, czyli mniej więcej 60 procent pojazdów - stwierdził gość TVN24.
Jak zapewnił, nie chodzi też o to, żeby zmiany dla mieszkańców wchodziły z dnia na dzień. - My nie proponujemy rewolucji tylko bardzo ewolucyjne, stopniowe wprowadzenie takich przepisów, po to, żeby nie były dotkliwe dla mieszkańców - wyjaśnił przedstawiciel Polskiego Alarmu Smogowego.
Zdaniem Siergieja "to jest cała istota wprowadzenia tych regulacji, że kiedy ogłaszamy tego typu przepisy, to ogłaszamy, że one wejdą w życie w określonym czasie". - Tworzymy takie regulacje kroczące, w których mówimy, że za kilka lat mogą jeździć tylko samochody Euro 4 (europejski standard emisji spalin - red.), później - Euro 5, Euro 6 i tak dalej. Dajemy kierowcom czas na przystosowanie się do tej zmiany, bo i tak kierowcy wymieniają przecież samochody, tylko chodzi o danie sygnału, w którym mówimy: w tym mieście od pewnego czasu będą dopuszczone samochody pewnego typu, pewnej emisji spalin, przygotujcie się na to, kupując następny samochód, weźcie to pod uwagę - tłumaczył gość TVN24.
Piotr Siergiej zwrócił także uwagę na "drugi bardzo poważny" błąd. - Ministerstwo, absolutnie nie wiedzieć czemu, zakaz wjazdu do tej strefy ujęło w takiej formie, że nie mogą wjeżdżać samochody w pewnym wieku, czyli dosyć stare samochody, natomiast w ogóle nie dostrzega tego, że samochody benzynowe i z silnikami Diesla emitują różne ilości zanieczyszczeń. Ministerstwo nie rozróżnia samochodów dieslowych i benzynowych, co jest zupełnym absurdem - ocenił.
"Bardzo istotny czynnik zanieczyszczenia"
Przedstawiciel Polskiego Alarmu Smogowego przekonywał, że transport ma ogromny wpływ na jakość powietrza. - Na przykład w Warszawie to jest około 60 procent wpływu na jakość powietrza w całym mieście średniorocznie, natomiast jeżeli patrzymy na ten wpływ w okresie wiosennym i letnim, to jest blisko 100 procent, bo nie mamy już kopciuchów i sezonu grzewczego - mówił Siergiej.
- W związku z tym to jest bardzo istotny czynnik zanieczyszczenia, zwłaszcza w aglomeracjach, zwłaszcza w takich zatłoczonych miejscach, w których mamy korki - dodał.
Jak mówił, "w marcu tego roku, kiedy mieliśmy lockdown w Polsce i w miastach europejskich odnotowano znaczącą poprawę jakości powietrza". - W Warszawie w stacji przy Alei Niepodległości w ciągu trzech tygodni jakość powietrza poprawiła się o połowę, dlatego że było około 30 procent mniej samochodów na ulicach - wyjaśnił przedstawiciel Polskiego Alarmu Smogowego.
W ocenie Piotra Siergieja "to pokazuje, że ograniczenie ruchu samochodowego jest w stanie dosłownie w ciągu kilku dni znacząco poprawić jakość powietrza".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock