Kilkanaście zniszczonych budynków i tysiące hektarów spalonego terenu - to skutki pożaru Deer Creek, który od tygodnia trawi amerykański stan Utah. Walkę z ogniem utrudniają między innymi silne porywy wiatru. Ekstremalne warunki doprowadziły do powstania ognistego tornada w rejonie Old La Sal.
Pożar Deer Creek wybuchł 10 lipca i od tego czasu pochłonął już co najmniej 5973 hektarów terenu w hrabstwie San Juan w amerykańskim stanie Utah na Środkowym Zachodzie USA. Jak przekazały tamtejsze władze, żywioł zniszczył już co najmniej 11 prywatnych budynków, posterunek straży leśnej oraz stację łączności. Według strażaków ogień jest opanowany w zaledwie siedmiu procentach.
W akcji gaśniczej bierze udział ponad 380 osób, kilka śmigłowców i samolot gaśniczy. Pożar przekroczył już granicę stanu i rozprzestrzenia się na terenach Kolorado. Ewakuowano częściowo mieszkańców wzdłuż Old La Sal Road oraz tych przy trasie Highway 46. Zamknięto również części rezerwatu Manti-La Sal National Forest i wyznaczono nowy system stref ewakuacyjnych dla mieszkańców La Sal.
Ogniste tornado
Walkę z żywiołem utrudniają upały, niska wilgotność powietrza oraz silny, zmienny wiatr. W takich warunkach w sobotę 12 lipca w okolicach Old La Sal utworzyło się potężne ogniste tornado. Jest to niezwykle rzadkie zjawisko, które powstaje, kiedy silne prądy powietrzne unoszą słup ognia. Dochodzi do tego, gdy temperatura nagrzanej przez pożar ziemi jest skrajnie różna od temperatury powietrza.
Jak opisują amerykańskie media, potężny słup ognia wirował przez około 12 minut i zniszczył jeden z wozów strażackich. Służby na pewien czas musiały wycofać się z bezpośredniej walki z ogniem dla własnego bezpieczeństwa.
Źródło: KTVZ, The Weather Channel, The Watchers, Colorado Public Radio, abc4, denver7
Źródło zdjęcia głównego: Reuters