Na greckiej Krecie trwa walka z pożarem. W akcji gaśniczej biorą udział setki strażaków, a także samoloty i śmigłowce gaśnicze. Ewakuowano kilka tysięcy turystów. W mieście Jerapetra i jego okolicach wprowadzono stan wyjątkowy. Ogień pojawił się też w okolicy Aten, tymczasowo zamknięto jedną z tamtejszych dróg.
W czwartek w Pikermi na przedmieściach Aten wybuchł nowy pożar. Z powodu zagrożenia ewakuowano mieszkańców trzech osiedli. Jak podaje agencja Reuters, w gaszeniu uczestniczyło ponad stu strażaków. Główna droga łącząca przedmieścia z Atenami została czasowo zamknięta dla ruchu. Gęsty dym związany z pożarem pojawił się w pobliżu międzynarodowego lotniska w Atenach.
- Spłonęły domy i samochody. Nie mamy dokładnego obrazu sytuacji, musimy się tam dostać, aby zobaczyć, co się stało. Dym jest zbyt gęsty - powiedział burmistrz gminy Spata-Artemida Dimitris Markou.
Jak podały greckie media, spłonęło co najmniej pięć-sześć domów. Z powodu pożaru ewakuowano ponad 300 osób.
Pożar na Krecie
Z powodu pożaru na Krecie władze wprowadziły stan wyjątkowy w mieście Jerapetra i jego okolicach - podał państwowy nadawca ERT. Pierwsze płomienie pojawiły się w okolicach wiosek: Ferma, Agia Fotia i Achlia w regionie Lasiti na Krecie. Ogień, w wyniku bardzo silnego wiatru, błyskawicznie zwiększył swój zasięg i zbliżył się do miasta Jerapetra. W środę w nocy lokalne służby zarządziły ewakuację mieszkańców i turystów z miejscowości Agia Fotia, Achlia, Galini, Ferma i Kutsunari.
Jak przekazał prezes lokalnego stowarzyszenia hotelarzy, Giorgios Carakis, około pięciu tysięcy turystów opuściło w nocy ze środy na czwartek hotele na obszarach zagrożonych pożarem na południowym wschodzie Krety.
- Byliśmy na balkonie, kiedy pojawiły się pierwsze płomienie. Początkowo były małe, ale w bardzo krótkim czasie stały się duże. Nad ogniem latały śmigłowce i samoloty gaśnicze - powiedział w rozmowie z agencją Reuters Stefan, turysta z Niemiec. - To było (ewakuacja - przyp. red) przerażające. Jesteśmy z Danii, w naszym kraju nie ma takich pożarów - dodał turysta z Danii o imieniu Mikkel. - Cieszymy się, że jesteśmy już bezpieczni - dodał.
Pogotowie udzieliło pomocy kilku osobom z problemami układu oddechowego i lekkimi obrażeniami. Według mediów wśród poszkodowanych nie ma turystów.
Sztormowy wiatr
Portal Greekreporter opisuje, że pożar spowodował już znaczne zniszczenia w wiosce Agia Fotia, gdzie spłonęły domy i obiekty turystyczne. W akcji gaśniczej bierze udział 230 strażaków, a także 46 pojazdów i bezzałogowe statki powietrzne. Komendant Wasilios Watrakojannis powiadomił, że w operacji uczestniczy również 10 śmigłowców, a w rejonie pożaru rozmieszczono jednostki policji. Na Kretę zostało wysłane także wsparcie z Aten, jednak sztormowy wiatr, którego prędkość jest oceniana niekiedy nawet na 9 stopni w skali Beauforta, uniemożliwia skuteczne opanowanie ognia.
- Wiatr ciągle zmienia kierunek i niestety ogień się przesuwa. To jest tragedia - powiedział jeden ze strażaków.
Na wyspie obowiązuje pomarańczowy alert pożarowy. Ministerstwo kryzysu klimatycznego i ochrony ludności poinformowało, że z powodu bardzo wysokiego ryzyka pożarowego na Krecie obowiązuje czwarty poziom zagrożenia. W regionie występują także problemy z siecią komórkową oraz dostępem do prądu. O bezwzględne stosowanie się do zaleceń miejscowych władz zaapelowała polska ambasada w Grecji.
"Uciekliśmy na własną rękę"
Na Kontakt24 otrzymujemy relacje od naszych czytelników. Wśród nich znajdują się między innymi zdjęcia szalejącego w pobliżu hotelu Porto Belissario pożaru. "Zostaliśmy natychmiast ewakuowani" - opisał Reporter24 pan Łukasz.
- Będąc jeden dzień na wakacjach uciekliśmy na własną rękę. Na szczęście mieliśmy wynajęty samochód - napisała Reporterka24 Ann, która przesłała nagranie z miejscowości Ferma na Krecie.
Co z Polakami na Krecie?
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński pytany o sytuację Polaków przebywających na Krecie powiedział w czwartek w Polsat News, że Polacy przebywający na tej wyspie są w większej grupie turystów z różnych krajów. Podkreślił, że polscy turyści zostali przewiezieni w bezpieczniejsze miejsce ponieważ tam, gdzie przebywali groziło "im przede wszystkim zadymienie, bo był to teren, gdzie odbywa się akcja gaśnicza".
- Nie ma żadnych doniesień o tym, żeby ktokolwiek, w jakikolwiek sposób ucierpiał - przekazał Wroński. Na pytanie, czy wiemy, ilu Polaków dotyczy ta sytuacja, rzecznik resortu spraw zagranicznych powiedział, że jest to niewielka grupa kilkunastu osób. "Przynajmniej na razie" - zastrzegł. Później opowiedział TVN24, że to kilkadziesiąt osób. Dopytywany, czy MSZ i służby dyplomatyczne podjęły jakieś dodatkowe działania w tej sprawie Wroński zwrócił uwagę, że w Grecji funkcjonują wszystkie służby, które zapewniają bezpieczeństwo swoim obywatelom, a także turystom.
Wroński przypomniał, że ewakuacja jest "procedurą, która odbywa się w momencie, kiedy z jakiegoś powodu trudno jest wyjechać ze względu na klęskę żywiołową lub wojnę". "Tutaj turyści są sami wywożeni autokarami i w każdej chwili można stamtąd wyjechać. Mają biura podróży, mają ubezpieczenia" - powiedział. Zaznaczył, że nie ma informacji, by jakikolwiek polski turysta ucierpiał na Krecie ani w żadnym innym mniejszym pożarze, które zdarzyły się w ostatnim czasie na południu Europy.
Rzecznik MSZ zwrócił się też do polskich obywateli, aby "przede wszystkim, jeśli już są na tych wakacjach, stosowali się do poleceń służb danych państw, które są doświadczone, które dysponują planami różnego rodzaju działań". "Prosimy też, bo pojawiły się takie informacje jakiś czas temu, żeby turyści nie stawali przy pożarach i nie fotografowali ich telefonami komórkowymi, bo to czasami po prostu utrudnia akcje gaśniczą" - dodał rzecznik MSZ. Wroński prosił także o zarejestrowanie się w systemie Odyseusz oraz dokładne przemyślenie kierunku wakacyjnego.
Źródło: Kontakt24, ekriti.gr, documentonews.gr, greekreporter, ekathimerini.com, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YANNIS KOLESIDIS