Trwa walka z ogniem szalejącym w kanadyjskiej prowincji Alberta. Chociaż w nocy z czwartku na piątek spadł deszcz, który ograniczył rozprzestrzenianie się płomieni, zagrożenie pożarowe wciąż jest wysokie. Strażacy przewidują, że ogień może płonąć przez wiele tygodni, a nawet miesięcy.
Pożar oznaczony nazwą MWF017 wybuchł w zeszłym tygodniu, ale szczególnie intensywnie zaczął płonąć we wtorek - wtedy to w zaledwie trzy godziny niemal podwoił swój zasięg. Ogień zagroził miejscowości Fort McMurray, która jest lokalnym centrum przemysłu petrochemicznego. Konieczna była ewakuacja kilku tysięcy mieszkańców, a walkę z płomieniami utrudniały silny wiatr i niska wilgotność powietrza.
Miesiące walki
W czwartek straż pożarna prowincji Alberta podała, że pożar objął swoim zasięgiem ponad 19 tysięcy hektarów. Poprzednie komunikaty informowały o blisko 21 tys. ha, ale jak wyjaśnili strażacy, był to błąd pomiarowy - okolica była tak zadymiona, że uniemożliwiało to dokładną ocenę wielkości płonącego obszaru.
Od czwartkowego popołudnia walka z ogniem była ułatwiona ze względu na deszcz, który spadł w okolicach Fort McMurray. Opady zmniejszyły aktywność płomieni, jednak strażacy podkreślili, że pożar wciąż jest nieopanowany. Z ogniem walczyło 172 strażaków w towarzystwie 22 helikopterów i 57 sztuk ciężkiego sprzętu, również w nocy.
Spory problem stanowi sama lokalizacja pożaru. Fort McMurray położony jest w sąsiedztwie rozległych torfowisk, które po wysuszeniu stają się doskonałą pożywką dla ognia.
- Ugaszenie całego pożaru może zająć miesiące, w niektórych przypadkach lata - powiedziała Josee St-Onge, rzeczniczka prasowa strażaków z Alberty. - Nie chcemy wskazywać konkretnego terminu, ale to długa praca, a ten pożar będzie trwał tygodnie, a nawet miesiące - dodała.
Źródło: Reuters, CBC, Fort McMurray Today
Źródło zdjęcia głównego: Alberta Wildfire@X.com