W Świdnicy (Dolnośląskie) trwają prewencyjne kontrole pieców oraz tego, czym mieszkańcy w nich palą. Od 1 lipca urządzenia poniżej klasy trzeciej i bezklasowe powinny zostać wymienione. - Nawet posiadanie takiego pieca w stanie gotowości do użycia może spowodować, że będą zastosowane sankcje karne - podkreślił Edward Świątkowski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Świdnicy.
Kontrole to efekt przyjęcia przez Sejmik Województwa Dolnośląskiego uchwały określającej przepisy dotyczące programu ochrony powietrza. Do kontroli wytypowano przede wszystkim nieruchomości zamieszkałe (mieszkania i domy jednorodzinne), których właściciele zgłosili w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB), że eksploatują źródła ciepła opalane węglem. Trwające od 8 stycznia kontrole przeprowadzają upoważnieni funkcjonariusze Straży Miejskiej i pracownicy Urzędu Miejskiego w Świdnicy.
- Urząd Marszałkowski poprosił nas, abyśmy przeprowadzili w mieście co najmniej sto takich kontroli i sprawdzili dwie rzeczy - mówił Mateusz Jadach z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Świdnicy w rozmowie z reporterem TVN24 Tomaszem Mildynem. Wyjaśnił, że chodzi o to, czym "palone jest w domach, czyli jakiego rodzaju jest to paliwo oraz po drugie, jakie urządzenia są wykorzystywane, czyli jakiej klasy jest piec, bądź kocioł, bądź inne urządzenie".
Mieszkańcy mają czas do 1 lipca
Jak mówił Edward Świątkowski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Świdnicy, "kontrolujemy te lokale, gdzie piece muszą zostać wymienione". W rozmowie z TVN24 przypomniał, że od 1 lipca bieżącego roku piece poniżej klasy trzeciej i bezklasowe powinny zostać odłączone. Natomiast od lipca 2028 r. nie będzie można używać pieców na węgiel lub drewno o klasie niższej niż piąta.
- Nawet posiadanie takiego pieca w stanie gotowości do użycia może spowodować, że będą zastosowane sankcje karne przewidziane przez przepisy - podkreślił. Za złamanie zakazu grozi mandat do 500 złotych lub grzywna w wysokości do 5000 zł.
"Mamy jeszcze kilka milionów kopciuchów"
- W skali kraju mamy olbrzymie zapóźnienie technologiczne. Mamy jeszcze kilka milionów pieców kopciuchów, czyli tych pozaklasowych. Rodem z XIX wieku z otwartym rusztem, do którego można wrzucić cokolwiek, ale kolejnym problemem jest to, że w dalszym ciągu palimy odpadami - powiedział TVN24 Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego
- Pali się też niedozwolonymi paliwami, a na Dolnym Śląsku procederem, na który rząd pozwolił było palenie węglem brunatnym w poprzednim sezonie grzewczym - dodał.
Źródło: TVN24, um.swidnica.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24