W ciągu ostatnich dwóch dekad Europejczycy skuteczniej przystosowali się do niskiej temperatury niż do ekstremalnych upałów. - To proces, który w nauce nazywamy adaptacją - powiedział jeden z autorów publikacji na ten temat, Zhao-Yue Chen.
Zespół badaczy z Instytutu Zdrowia Globalnego w Barcelonie, we współpracy z Barcelona Supercomputing Centre, przeanalizował dane pogodowe i statystyki zgonów z ponad 800 regionów w 35 krajach europejskich w latach 2003-2020. Okazało się, że ryzyko śmierci związane z najniższą temperaturą spadło w tym czasie średnio o 2 procent rocznie, podczas gdy ryzyko zgonu przy najwyższej temperaturze zmniejszało się jedynie o 1 proc.
- Z biegiem lat coraz lepiej radzimy sobie z zimnem. To proces, który w nauce nazywamy adaptacją. Choć także w przypadku upałów widać oznaki przystosowania, postęp ten jest mniej wyraźny - powiedział jeden z autorów publikacji Zhao-Yue Chen. Artykuł na ten temat został opublikowany 9 kwietnia na łamach "The Lancet Planetary Health".
Temperatura ekstremalnego ryzyka
W odróżnieniu od wcześniejszych badań, które opierały się na stałych progach temperatur, on i jego zespół uwzględnili lokalne różnice we wrażliwości na warunki atmosferyczne. Wprowadzili pojęcie "temperatury ekstremalnego ryzyka", czyli takiej, przy której w danym regionie zaczyna wzrastać śmiertelność. Dzięki temu mogli lepiej odwzorować rzeczywisty wpływ klimatu na zdrowie mieszkańców różnych części Europy. Zastosowanie takiego podejścia wykazało, że w badanym okresie liczba dni z niebezpiecznie niską temperaturą malała o 2,07 dnia rocznie. Z kolei liczba dni z ekstremalnym upałem wzrosła o 0,28 dnia rocznie. Nie we wszystkich regionach Europy zachodziło to jednak równomiernie. W południowo-wschodniej części kontynentu - mimo ogólnie cieplejszego klimatu - odnotowano większą liczbę dni zarówno z niebezpiecznym zimnem, jak i upałem, a także wyższe ryzyko zgonów z nimi związanych. Różnice te, w opinii naukowców, wynikają nie tylko z warunków atmosferycznych, ale też czynników społeczno-ekonomicznych, takich jak słaba izolacja budynków, niski poziom wydatków na zdrowie publiczne czy ograniczony dostęp do wsparcia socjalnego. - Nasze wyniki pokazały, że choć Europa zrobiła duży krok w kierunku adaptacji do zimna, to strategie ograniczania zgonów związanych z upałami są mniej skuteczne - podkreślił dr Joan Ballester Claramunt, główny autor badania. Zwrócił też uwagę, że tylko 20 z 38 krajów europejskich wdrożyło systemy monitorowania temperatur, a aż 17 nadal nie posiada planów działania na wypadek fal upałów.
Przekroczone normy zanieczyszczenia powietrza
Zespół badawczy przeanalizował również, jak często dni z ekstremalnymi temperaturami pokrywają się z przekroczeniem dopuszczalnych norm zanieczyszczenia powietrza. Wyliczył, że okresy, kiedy występuje zarówno niebezpieczna temperatura, jak i wysoki poziom zanieczyszczeń, dotyczyły 60 proc. dni z upałami i 65 proc. dni z zimnem. I choć ogólna liczba takich zdarzeń maleje, wyjątek stanowią epizody z wysokim poziomem ozonu (O3) - ich liczba rośnie o 0,26 dnia rocznie. Jak wyjaśnili autorzy badania, ozon jest tzw. zanieczyszczeniem wtórnym, powstającym w atmosferze pod wpływem promieniowania słonecznego. Kombinacja wysokiej temperatury i jego wysokiego stężenia staje się coraz większym zagrożeniem dla zdrowia publicznego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MARTIN DIVISEK