Mijają dwa lata od czasu, kiedy nad Pomorzem i Kujawami przeszła jedna z najgroźniejszych nawałnic w ostatnich latach. Zginęło wtedy sześć osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Jak podają leśnicy, prace na terenach dotkniętych kataklizmem mogą potrwać do 2023 roku.
W nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 roku nad Pomorzem i Kujawami przeszła potężna nawałnica, określana mianem bow echo. Wiatr osiągał w porywach prędkość nawet 150 kilometrów na godzinę i taranował wszystko, co znalazło się na jego drodze.
Tej nocy zniszczony został między innymi obóz harcerski w Suszku (leśnictwo Jakubowo, nadleśnictwo Rytel). Zginęły wtedy dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat. 38 innych uczestników obozu trafiło z obrażeniami do szpitali. Po nawałnicy las wyglądał "jak miejsce przejścia fali uderzeniowej" - relacjonował harcerz, który był w miejscu tragedii.
W całym kraju w wyniku tych wydarzeń zginęło sześć osób.
Poniższe nagranie pokazuje, z jaką siłą uderzył żywioł i jaka była skala zniszczeń:
Zniszczony las
Jak podają Lasy Państwowe, w wyniku nawałnicy zniszczonych zostało ponad 100 tysięcy hektarów lasu. Według najnowszych danych leśników na ponad 29 tysiącach hektarów trzeba będzie zasadzić nowe drzewa.
Nawałnica wyrządziła zniszczenia na terenie prawie 60 nadleśnictw. Najbardziej ucierpiały lasy regionalnej dyrekcji w Toruniu, Gdańsku, Poznaniu i Szczecinku. Jak szacują leśnicy, masa drewna zniszczonego w wyniku silnego wiatru to blisko 8,7 miliona metrów sześciennych.
Usunięcie tak dużych szkód wymagało ogromnej liczby ludzi i sprzętu. Zaangażowanych było prawie cztery tysiące pracowników oraz prawie 300 forwadrerów i harwesterów. Według informacji Lasów Państwowych dotychczasowy koszt naprawy szkód wyniósł niemal 712 milionów złotych. Nie jest to jednak pełna kwota - łącznie na ten cel może zostać przeznaczony prawie miliard złotych. Aby przywrócić lasy na zdewastowanych terenach, potrzebne będzie ponad 217 milionów sadzonek drzew.
W sadzeniu drzew, które pomogą odtworzyć stan lasów, pomagają też harcerze, strażacy, żołnierze, studenci oraz inni ochotnicy. Przed nimi jest jednak jeszcze sporo pracy. Według szacunków może to potrwać do 2023 roku.
Zarzuty
Po wydarzeniach z sierpnia 2017 roku pięciu osobom zostały postawione zarzuty.
Synoptyk z IMGW w Krakowie Witold W. oraz synoptyk centrum nadzoru operacyjnego IMGW w Warszawie Maria M. usłyszeli zarzut nieumyślnego niedopełnienia obowiązków służbowych. Zarzuty postawiono też komendantowi obozu harcerskiego w Suszku Mateuszowi I., jego zastępcy Włodzimierzowi D. oraz Andrzejowi N., który w czasie, gdy doszło do tragicznych wydarzeń, był dyrektorem wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Chojnicach. Czytaj więcej na tvn24.pl.
Autor: dd/aw / Źródło: tvn24.pl, Lasy Państwowe
Źródło zdjęcia głównego: tvn24