Podczas gwałtownej burzy piorun uderzył w turbinę wiatrową, zapaliło się śmigło. Żadna jednostka nie dysponowała wysięgnikami, które pozwoliłyby ugasić pożar z ziemi. Na miejsce przyleciał specjalistyczny śmigłowiec. Materiały ze wsi Ciołkowo w województwie wielkopolskim otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Gwałtowne burze przetoczyły się w poniedziałek przez Wielkopolskę. Towarzyszył im ulewny deszcz i silny wiatr. Podczas wyładowań piorun uderzył w turbinę wiatrową we wsi Ciołkowo. Urządzenie ma 180 metrów wysokości.
Zapaliło się śmigło wiatraka
Oficer prasowy Wielkopolskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej brygadier Sławomir Brandt przekazał we wtorek rano, że śmigłowiec z podwieszonym 700-litrowym zbiornikiem na wodę przyleciał z Bielska-Białej (woj. śląskie) około godziny 1.
- Dynamika pożaru nie była na tyle duża, by ryzykować wykonywanie tych nalotów w nocy. Poczekaliśmy do wschodu słońca i zaczęliśmy je po godzinie 4. Nasze działania zakończyliśmy około godziny 7 -powiedział. Wyjaśnił, że śmigłowiec wykonał łącznie sześć "nalotów" zrzucając wodę na płonącą łopatę wiatraka. - To pozwoliło ugasić ten pożar. Sprawdzaliśmy sytuację przy pomocy dronów, także wyposażonych w kamery termowizyjne, byliśmy w środku i ocenialiśmy temperaturę - wyjaśnił Brandt.
Straż Pożarna otrzymała zgłoszenie o pożarze łopaty wiatraka w miejscowości Ciołkowo w poniedziałek, około godziny 18.30. Na miejsce zadysponowano 15 jednostek straży z powiatów gostyńskiego, rawickiego i poznańską Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wysokościowego, jednak ich sprzęt nie dawał możliwości ugaszenia płomieni - pożar trawił łopatę wirnika na wysokości około 170 metrów.
- Wypaliła się mniej więcej jedna trzecia łopaty o długości 57 metrów. Gondola wiatraka jest umiejscowiona na wysokości 120 metrów - opisał Brandt. Według pierwszych doniesień śmigło urządzenia zapaliło się w poniedziałek pod wieczór po uderzeniu pioruna.
Autor: anw/aw / Źródło: Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24