Słupki termometrów pną się coraz wyżej. Takie upały najtrudniej jest znieść osobom starszym i kobietom na oddziałach położniczych. Pacjenci radzą sobie jak mogą, gdy termometry w przegrzanych salach wskazują powyżej 25 st. C.
O polskiej służbie zdrowia jest tyle opinii, ilu pacjentów. Wspólne jest jednak narzekanie na częsty brak klimatyzacji w szpitalach. Przegrzane sale, brak świeżego powietrza to norma w wielu polskich placówkach. Pacjenci ratują się czym mogą, by się ochłodzić.
Wentylator lub wachlarz
W takie upały na salach wszędzie zobaczymy prywatne wentylatory, wachlarze i uchylone okna. Takie upały wymagaja od personelu medycznego wzmożonej czujności o kondycję pacjentów. Jak podkreśla pięlegniarka oddziałowa, Jonalta Bućko, pacjenci czują się po prostu gorzej. Wiele osób na oddział trafia właśnie z powodu trudnego do zniesienia upału.
Równie ciężko upały znoszą kobiety na oddziałach położniczych. Częstsza higiena ciała, dużo wody - to nie dobre rady, a zalecenia lekarzy. Zwłaszcza dużo płynów przyjmować muszą kobiety karmiące, ponieważ ich organizm potrzebuje o wiele więcej wody.
Klimatyzacja jest, ale nie wszędzie
- W gorącym pomieszczeniu, zbyt dusznym, zdrowy człowiek źle się czuje i źle funkcjonuje, a co dopiero gorączkujące dzieko - tłumaczy dr. Anna Smorczewska-Kiljan, lekarz Kliniki Pediatrii i Żywienia.
Klimatyzacja w polskich szpitalach zwykle zamontowana jest tylko na wybranych oddziałach - blokach operacyjncyh, czy oddziale neonatologicznym. Wcześniaki nie zniosłyby ani upału, ani chłodu - muszą mieć zapewnioną stałą temperaturę 24 st. C. W Centrum Zdrowia Dziecka klimatyzowany jest cały budynek - z umiarem, by nie pogorszyć stanu dzieci chorych i nie przeziębić zdrowszych pacjentów. Panuje temperatura 22-23 st. C. - najbardziej odpowiednia dla małych pacjentów. Przy takich upałach czasem nawet najnowocześniejsza klimatyzacja zawodzi, a wtedy pozostaje tylko cierpliwość. Polecany jest także wachlarz.
Autor: mb/iga / Źródło: tvn24