Gigantyczne nawałnice przechodzą od czwartku nad północnym zachodem Chin. Za ich sprawą ucierpiało jak dotąd prawie 360 tys., a zginęło 37 osób. Na pomoc poszkodowanym władze wysłały prawie 3 tys. przedstawicieli różnych służb.
Bilans burz przechodzących od czwartku na terenie powiatu Minxian w prowincji Gansu, podczas których z nieba spadają kule gradowe wielkości piłek golfowych, jest zatrważający.
W ciągu niespełna dwóch dni życie straciło 37 osób, hospitalizowanych zostało 40, a zaginęło - 19. Łącznie na skutek trudnych warunków atmosferycznych jak dotąd ucierpiało prawie 360 tys. osób, z których aż 30 tys. było zmuszonych do opuszczenia swoich domów - podają lokalne władze.
Ponadto aż siedem tysięcy hektarów pół uprawnych zostało kompletnie zalanych przez deszcz, którego miejscami spadło nawet 70 litrów na metr kwadratowy.
Tysiące na ratunek
Na pomoc poszkodowanym wyruszyło 2,8 tys. przedstawicieli najróżniejszych służb oddelegowanych przez dziewięć chińskich ministerstw. Żołnierze, strażacy i wolontariusze Czerwonego Krzyża muszą przebijać się przez zwały błota i stojąca wodę, żeby dostarczyć ofiarom kataklizmu wodę, jedzenie, koce i płaszcze.
Trudno do niedzieli
Chińskie władze przeznaczyły dwa miliony jenów (ok. 318 tys. dolarów) na naprawę zniszczeń, przede wszystkim uszkodzonych linii energetycznych, zawalonych domów i szkół. Suma ta zapewne wzrośnie, ponieważ chińscy meteorolodzy przewidują, że pogoda na północnym zachodzie kraju nie poprawi się co najmniej do niedzieli.
Autor: map/rs / Źródło: Reuters TV