Deszcz wciąż zalewa Wielką Brytanię. Najgorsza sytuacja jest w północnej Anglii i Walii. W ciągu 24 godzin spadło tam więcej deszczu niż średnio spada w ciągu miesiąca. Kilkadziesiąt osób zostało ewakuowanych ze swoich domów. Łącznie ponad 200 nieruchomości stoi w wodzie - poinformowała brytyjska Agencja Środowiska.
W mieście Morpeth w hrabstwie Northumberland w północnej Anglii rzeka Wansbeck wystąpiła z brzegów zalewając historyczny rynek i zmuszając kilkadziesiąt osób do ewakuacji. Woda porywa ze sobą konary drzew i tony śmieci.
Brytyjczycy w gotowości
Mieszkańcy północnej Anglii i Walii mają być w gotowości, bo sytuacja będzie się pogarszać. Brytyjskie biuro meteorologiczne Met Office zapowiada kontynuację ulewnych deszczy i opady rzędu 20-50 l/mkw. Na Wyspach wydano 73 alerty powodziowe i 150 mniej poważnych.
Opadom towarzyszy porywisty w porywach dochodzący do prawie 120 km/h.
Utrudnienia w transporcie
W hrabstwie North Yorkshire sześć osób zostało ewakuowanych ze swoich aut, a straż pożarna dostało ponad 80 zgłoszeń o zalaniach i podtopieniach.
Znacząco utrudniony jest transport kolejowy, w szczególności kluczowa trasa East Coast Main Line licząca 632 km między Londynem a Edynburgiem. Pasażerowie zostali poproszeni o odłożenie podróży na tej trasie na następny dzień.
Trzy dni pogodowego armagedonu
Prawdziwie jesienna pogoda wkroczyła na Wyspy już w niedzielę. Z godziny na godzinę sytuacja pogarszała się, dlatego agencje rządowe we współpracy z meteorologami postanowiły ostrzec Brytyjczyków przed ulewami i możliwymi zalaniami. Na Wyspach wprowadzono pogodowy alarm.
W poniedziałek ulewny deszcz już spowodował problemy z transportem w hrabstwach Devon i Cornwalii. Niektóre połączenia do Londynu z tych hrabstw zostały zawieszone.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: ENEX