Ulewne deszcze doprowadziły do dramatycznej sytuacji w zachodniej Kolumbii. Rzeki wystąpiły z brzegów, doszło też do osunięć ziemi. Tysiące ludzi musiały opuścić domy, brakuje im nawet podstawowych artykułów, takich jak woda pitna i żywność.
Ulewy dotknęły region Choco położony na wybrzeżu Pacyfiku. Po tym, jak wylały cztery tamtejsze rzeki - Tamana, Habita, Baudo i Ingara - w trzech gminach ogłoszono stan wyjątkowy. Woda zalała ok. 4 tys. domów, według lokalnych władz co najmniej 37 z nich zostało zniszczonych. Niektóre miejsca zostały odcięte, bo drogi i mosty są nieprzejezdne.
- W ciągu godziny mieliśmy wodę niemal po szyję. Nie było czasu, żeby zabrać cokolwiek z domu. Nie mamy nic - opisywał jeden z mieszkańców zalanych terenów.
Nie mają wody i żywności
Tropikalna burza, pierwsza w tegorocznej porze deszczowej, zaczęła się tuż po godz. 08.00. Deszcz był tak intensywny, że już po godzinie woda wdzierał się przez drzwi i okna, a lokalne rzeki wystąpiły z brzegów. Dziesiątki mieszkańców w popłochu opuszczały domy, zostawiając w środku cały swój dobytek. Poszkodowanych zostało około 3 tys. osób. Wiele z nich znajduje sie w dramatycznej sytuacji.
- Sytuacja jest bardzo zła. Przede wszystkim potrzebujemy dostaw wody, bo nie mamy co pić. Brakuje również żywności i innych podstawowych rzeczy - wymieniał jeden z poszkodowanych.
Autor: js/mj / Źródło: Reuters TV