- W ciągu dwóch dni napadało 150 cm białego puchu - relacjonuje sytuację z Beskidu Żywieckiego reporter TVN24, Robert Jałocha. Mieszkańcy zasypanych wiosek zmagają się ze zwałami śniegu, które stwarzają niebezpieczeństwo dla pieszych i kierowców. Trwa wielkie odśnieżanie dachów i dróg, które nie zawsze kończy się to szczęśliwie.
W miejscowości Zwardoń (gmina Rajcza) w zachodniej częsci Beskidu Żywieckiego, do usuwania półtorametrowych zwałów śniegu zatrudniono koparkę. Jej operator nie zauważył jednak, że odśnieża... samochód. Właścicielka uszkodzonego auta, jak mówi, nie ma o to żalu, ma za to nadzieję na rekompensatę.
Auto ma rozbite szyby, tylną i boczną. - Ja nie mam do nikogo żalu, tylko żeby troszeczkę pieniążków odzyskać - przyznaje właścicielka zniszczonego samochodu.
Trwa odśnieżanie dachów
Komu udało się uratować auto przed zasypaniem, zmaga się teraz z odśnieżaniem dachu swojego domu. Zalegają tam potężne czapy śnieżne, które w każdej chwili mogą wylądować na głowach przechodniów.
Władze Zwardonia do odśnieżania budynków użyteczności publicznej wezwały specjalną ekipę. Od rana pracują na dachu dworca kolejowego. - Jest to praca na 10-12 godzin, więc ekipa będzie ją kończyć w niedzielę - relacjonuje Jałocha.
Dodatkowym problemem są zasypane drogi nie tylko w okolicy Zwardonia, ale w całej gminie. - Są miejsca, gdzie można dotrzeć tylko ratrakiem. Śnieg zalega tam pod same okna - dodaje reporter TVN24.
Pieniędzy na walkę z zimą już nie ma
W wielu miejscowościach w województwie śląskim samorządom skończyły się już pieniądze na odśnieżanie, a miejscami nadal zalega do 2 metrów śniegu.
- Utrzymujemy około 70 km dróg. W ciągu doby na ten cel przeznaczamy teraz 30 do 50 tysięcy złotych. Nasze pieniądze już się wyczerpały. Zwróciliśmy się do wojewody o pomoc i uzyskaliśmy przyrzeczenie, że dostaniemy pieniądze. Żeby udrożnić drogi potrzebujemy dwóch, trzech dni - mówi wójt gminy Ujosły, Tadeusz Piętka.
Właśnie w tej gminie mieszkańcom trzech domów zaczyna brakować żywności. Ludzie z pomocą docierają tam na skuterach śnieżnych.
W gotowości do pomocy jest też GOPR i funkcjonariusze Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.
Decyzje o ewentualnym zawieszeniu zajęć w gminnych szkołach zapadną w niedzielę. Na Żywiecczyźnie główne drogi są przejezdne.
ROŚNIE ZAGROŻENIE LAWINOWE
"Czwórka" w Beskidach
W ciągu ostatniej doby wzrosło zagrożenie lawinowe na północnych stokach Babiej Góry. Ratownicy grupy beskidzkiej GOPR podwyższyli w sobotę jego stopień z trzeciego do czwartego (przy rosnącej, pięciostopniowej skali).
Tak niebezpiecznie tej zimy jeszcze nie było.
Podczas ostatniej doby spadło 18 cm śniegu, który w wyniku ocieplenia jest cięższy od dotychczasowej pokrywy, poinformowali GOPR-owcy.
Zagrożenie lawinowe zwiększyło się na wielu stromych stokach, także poniżej górnej granicy lasu, poniżej 1000 m n.p.m. Pokrywa śnieżna mierzy od 80 do ponad 220 cm. Temperatura w sobotę rano w rejonie schroniska na Markowych Szczawinach wynosiła -5 stopni C.
"Czwórka" w Sudetach
Kolejnym pasmem górskim zagrożonym zejściem lawiny są Karkonosze. Tam również obowiązuje "czwórka".
Jak wynika z komunikatu Karkonoskiej Grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, podwyższenie poziomu zagrożenia lawinowego ma związek z intensywnymi opadami śniegu, silnym wiatrem oraz ociepleniem.
Szlaki turystyczne są nieprzetarte i oblodzone, a w wyższych partiach gór występują wysokie zaspy, które znacznie utrudniają poruszanie. Ratownicy odradzają wszelkie wyjścia w teren wysokogórski. Na Śnieżce grubość pokrywy śnieżnej wynosi obecnie ok. 140 cm, wieje silny, północny wiatr, widoczność jest ograniczona do ok. 500 m, a temperatura wynosi ok. minus 7 stopni C.
Również w Sudetach Środkowych i Wschodnich warunki turystyczne są trudne. Padający śnieg i deszcz oraz silny wiatr utrudniają poruszanie i orientację w terenie. Szlaki turystyczne są zawiane i nieprzetarte. Trasy na Szczelińcu Wielkim i Błędnych Skałach zostały zamknięte.
"Dwójka w Bieszczadach"
Natomiast w górnych partiach Bieszczad obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. - Występuje na stromych, północnych stokach, w miejscach, gdzie wcześniej wiatr nawiał duże ilości śniegu. Ma tendencje wzrostowe - mówi ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Jarosław Makutynowicz.
Rano na Połoninie Wetlińskiej było minus 8 stopni Celsjusza. Widoczność jest tam ograniczona do 30 metrów. Powyżej górnej granicy lasu wiatr wije z prędkością 35 km/godz.
Z kolei w położonych niżej Ustrzykach Górnych termometry wskazują 7 stopni mrozu. W dolinach widać w promieniu od 500 do 1000 metrów.
W Bieszczadach leży od 60 do 150 cm śniegu. Miejscami pokrywa dochodzi jednak do dwóch metrów. W ocenie GOPR, są trudne warunki turystyczne i narciarskie.
Autor: mm//kdj / Źródło: TVN24, PAP