Chociaż w kalendarzu sezon zimowy się skończył, góry rządzą się własnymi prawami. Początek kwietnia witają śniegiem i mrozem. W Tatrach panuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego, a ratownicy przypominają, że na wyprawy w takich warunkach mogą sobie pozwolić tylko wprawieni i bardzo dobrze przygotowani turyści. Zagrożenie wzrosło również w Bieszczadach.
- Pomimo iż marzec się kończy, jest pełna zima. W górach leży średnio ponad 2 m, w niektórych miejscach jest go zdecydowanie więcej - mówi Jacek Broński, ratownik TOPR.
Pogorszenie pogody w całym kraju wpłynęło również na sytuację w Tatrach. Po obfitych opadach śniegu na południu kraju w sobotę TOPR podniósł stopień zagrożenia lawinowego do trzeciego, czyli znacznego stopnia.
Lawinę może wywołać nawet jeden narciarz
Jacek Broński mówi o nim, że jest on już "z rodziny tych bardziej niebezpiecznych". - Pierwszy, drugi to jeszcze jest stopień, gdzie te warunki dla wprawnych turystów, narciarzy są do określenia. Przy trzecim stopniu robi się to problematyczne - wyjaśnia Broński.
- Powyżej trójki to w zasadzie odradzamy wycieczki w góry, bo tu już jest bardzo wysokie zagrożenie - dodaje.
Trzeci stopień zagrożenia lawinowego oznacza, że szczególnie na stromych stokach możliwe jest wyzwolenie lawiny już przy małym obciążeniu. Stanowi je np. jadący płynnie pojedynczy narciarz czy snowboardzista, mała grupa osób poruszających się na nartach lub rakietach lub korzystający z takiego sprzętu pojedynczy piechur czy wspinacz.
Raki, czekan - to podstawa
- Czyli jesteśmy na progu - z tego zachęcającego do spacerów, do już mającego znamiona tego bardzo dużego zagrożenia. I przy trzecim stopniu rzeczywiście w górach jest najwięcej wypadków - komentuje Broński.
Mimo wszystko wprawieni, dobrze przygotowani turyści mogą sobie jeszcze pozwolić na wyruszenie na szlak w takich warunkach. O czym powinni pamiętać, wychodząc w góry? - Generalnie obowiązują takie zasady jak w warunkach zimowych: trzeba mieć raki, czekan - tłumaczy Broński.
GPS ułatwi bezpieczny powrót
Turyści poruszający się poza szlakami, jak np. narciarze wysokogórscy, muszą mieć "ABC lawinowe". - Czyli sondę , łopatkę, detektor, który umożliwi ewentualne szybkie odnalezienie tej osoby po zasypaniu. Dochodzą też takie rzeczy, jak czołówka, dodatkowy ubiór, przydaje sie mapa w takich warunkach, kompas - wylicza Broński
Ratownik zachęca także do korzystania z nowoczesnych urządzeń. - Znacząca część osób posiada GPS-y, co też warto zabierać. I posiąść wiedzę o posługiwaniu się tymi urządzeniami, bo to zdecydowanie ułatwi poruszanie sie chociażby w śnieżycy, we mgle i pozwoli nam na w miarę bezpieczny powrót - podkreśla Broński.
W Bieszczadach też wzrosło zagrożenie
Uważać powinni również ci, którzy początek kwietnia spędzają w Bieszczadach. W niedzielę rano w ich górnych partiach wprowadzono drugi stopień zagrożenia lawinowego.
- Zagrożenie lawinowe dotyczy przede wszystkim północnych stoków w masywach Wielkiej Rawki, Tarnicy, Halicza, Szerokiego Wierchu oraz połonin Wetlińskiej i Caryńskiej - poinformował ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Paweł Szopa.
Śnieg, mróz i wiatr na połoninach
Rano na Połoninie Wetlińskiej było osiem stopni mrozu. Leży tam średnio ok. 60 cm śniegu, wiatr wieje z prędkością ponad 40 km/godz. Na połoninach widoczność jest ograniczona do 50 metrów. Powyżej górnej granicy lasu należy unikać miejsc z nawianym i nagromadzonym śniegiem oraz stromych, północnych stoków. Dodatkowo ograniczona w górnych partiach widoczność może uniemożliwiać właściwą ocenę sytuacji.
Autor: js/rs / Źródło: TVN24, PAP