W tym roku odnotowano rekordową liczbę pożarów Puszczy Amazońskiej. Jak podał brazylijski Narodowy Instytut Badania Przestrzeni (INPE), w samej Brazylii jak dotąd wybuchło ponad 70 tysięcy pożarów.
We wtorek Instytut odnotował, że jak dotąd w 2019 roku odnotowano 72843 pożary. To wzrost o 83 procent w porównaniu do tego samego okresu w roku 2018 i zarazem najwyższa liczba od 2013 roku, czyli od czasu, kiedy śledzi się pożary. Puszcza Amazońska, nazywana "płucami Ziemi", dostarcza do atmosfery aż 20 proc. tlenu. Oprócz tego stanowi również dom dla wielu gatunków zwierząt, a jej istnienie jest kluczowe w walce z globalnym ociepleniem.
Copernicus, program satelitarnej obserwacji Ziemi realizowany przez Komisję Europejską i Europejską Agencję Kosmiczną, pokazał że dym rozciąga się niemalże nad połową kraju, sięgając aż do sąsiednich krajów - Peru, Boliwii i Paragwaju. Co minutę ogień trawi obszar równy 1,5 boiska piłkarskiego. Płoną takie stany, jak Manaus oraz Mato Grosso i Para. Dwa ostatnie to miejsca, w których tereny upraw rolnych, za sprawą wylesiania, zaczęły przybliżać się do dorzecza Amazonki.
From the other side of Earth, here’s the latest on the Amazonia fires 🌳
— WMO | OMM (@WMO) 20 sierpnia 2019
Produced by @CopernicusEU’s atmosphere monitoring service, it shows the smoke reaching the Atlantic coast and São Paulo 🇧🇷
DATA HERE▶️https://t.co/Q6qzFdPfIT pic.twitter.com/aJKU2YwRpJ
"Kapitan Piła Łańcuchowa"
O niespotykany wzrost liczby pożarów obrońcy przyrody obwiniają prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro, który chce poprawić gospodarkę kraju, wykorzystując ekonomiczny potencjał Amazonii. Zarzuca mu się, że ignorując obawy ekologów, doprowadza do nadmiernego wylesiania. Bolsonaro, pytany o zwiększoną liczbę niekontrolowanych pożarów, stwierdził, że winna jest queimada, czyli ten czas w roku, gdy rolnicy używają ognia, by wypalić trawy.
- Byłem nazywany Kapitanem Piłą Łańcuchową. Teraz jestem Neronem spalającym Puszczę Amazońską. Tymczasem mamy po prostu czas queimady - mówił lokalnym reporterom.
Kilka tygodni temu Bolsonaro zwolnił dyrektora INPE po tym, jak ten ujawnił statystyki wykazujące, że w czerwcu 2019 roku wylesianie było aż o 88 proc. większe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Prezydent skrytykował dane, stwierdzając, że nie pokrywają się z rzeczywistością.
- Czekam na kolejny zestaw liczb, które nie będą liczbami zmyślonymi - oznajmił.
Bolsonaro oskarża agencje pozarządowe
Jair Bolsonaro zasugerował w środę, że to organizacje pozarządowe mogą stać za pożarami lasów deszczowych w Amazonii. Nie podał żadnych dowodów, a wskazał jedynie, że jego rząd odciął finansowanie NGO, co może być motywem działania organizacji. Zdaniem prezydenta przedstawiciele organizacji pozarządowych mogą podpalać lasy, by postawić władze w złym świetle. "Tym ludziom brakuje pieniędzy" - dodał.
Prezydent jednocześnie zapewnił, że jego administracja działa w celu opanowania pożarów w lasach amazońskich, które w tym roku osiągnęły rekordową liczbę. Bolsonaro podkreślił też, że obecnie zadaniem władz jest ustalenie odpowiedzialnych za pożary, "jeśli tacy są". I podkreślił, że NGO działające w Amazonii "reprezentują obce interesy". Agencja Reutera zauważa, że wypowiedź Bolsonaro o organizacjach pozarządowych na pewno ściągnie na niego ostrą krytykę osób zaniepokojonych działaniami brazylijskich władz wobec amazońskich lasów deszczowych.
Wina człowieka
Nie brakuje głosów, że Puszcza Amazońska płonie w takim tempie, ponieważ w Brazylii jest sucho. Pracownicy INPE podkreślają, że wpływ mniejszej niż średnio ilości opadów na to, że Amazonia płonie, jest znikomy.
- Nie ma nic nadzwyczajnego, jeżeli chodzi o klimat w tym roku czy ilość opadów deszczu w Amazonii, która jest jedynie lekko poniżej średniej - powiedział badacz INPE Alberto Setzer. - To, że jest sucho, stwarza dobre warunki do rozprzestrzeniania się pożarów, jednak zaprószenie ognia to już sprawka ludzi. Nieważne czy umyślna, czy nie - zaznaczył Setzer.
Autor: ml/map / Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA/WMO