Życie na mroźnym końcu świata nie wydaje się być spełnieniem marzeń. Gdzie nie spojrzeć - śnieg, lód, a odezwać się można do zaledwie kilku osób. Oraz, oczywiście, do całkiem pokaźnej liczby niezbyt przyjemnie pachnących pingwinów. Jan Maciej Rembiszewski, były kierownik stacji badawczej na Antarktydzie, w rozmowie z TVN24 wspomina jednak ten okres swojego życia jako "bardzo przyjemny".
W chwili, gdy brytyjska placówka pocztowa Antarctic Heritage Trust ogłosiła, że zatrudni czterech pracowników od listopada do sierpnia, czyli na okres letni na stacji zlokalizowanej na Antarktydzie, w sieci zawrzało. Wiele osób zastanawia się: jak się żyje w takiej krainie?
Lodowcowy prysznic
Biorąc pod uwagę treść ogłoszenia, wydawać by się mogło, że dość trudno: "czy chciałbyś kąpać się tylko raz w miesiącu, mieszkać towarzystwie zaledwie trzech osób i 2000 śmierdzących pingwinów?".
Są jednak i inne głosy.
- Na Antarktydzie żyje się bardzo przyjemnie - uważa Jan Maciej Rembiszewski, były kierownik stacji badawczej, który w programie "Wstajesz i weekend" wspominał warunki, w jakich przyszło mu żyć.
- Mogliśmy się kąpać i w łaźni parowej u Rosjan, i w naszej własnej codziennie, jak kto chciał - wspominał. Ograniczeń nie ma. - Wody było pod dostatkiem, a jak nie, to się śnieg roztopiło i też było dobrze - dodał. Korzystało się albo z głębokich ujęć albo rozmrażało się fragment lodowca.
Kąpiel słoneczna na lodzie
Dla niektórych dużym kłopotem wydaje się być stale ujemna temperatura. Rembiszewski zwraca jednak uwagę, że na polskiej stacji badawczej King George nie tylko marznął, ale niejednokrotnie mógł się opalać.
- Bywało tak, że leżeliśmy na hamaku tylko w slipkach i w butach - opowiadał.
"Przelecieliśmy ze 12-13 metrów"
- Najbardziej tylko przeszkadza wiatr - podkreślił. - Kiedyś szliśmy z wiadrami ryb, które złowiliśmy, z naszymi wędkami, we trzech, trzymając się za ręce. I w pewnym momencie podmuch wyrzucił nas razem z tymi rybami. Przelecieliśmy ze 12-13 metrów w powietrzu - wspominał.
Cuda Matki Natury
Choć praca na stacji badawczej do najłatwiejszych nie należała, pozwalała na poznanie cudów Matki Natury, niespotykanych na żadnej innej szerokości geograficznej. Takich jak np. posiadające zupełnie białą krew ryby "o bardzo delikatnym mięsie".
Wieczorami wszyscy mieszkańcy stacji badawczej spotykali się przy jednym stole, by wspólnie zjeść kolację i napić się wina. Dopiero później, we własnym łóżku, znajdował się czas na zatęsknienie za rodziną.
- Myślało się, co robi żona, dzieci, przyjaciele.
Autor: mb/map / Źródło: TVN24 / TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: British Antarctic Survey