- Wisisz w powietrzu i tak naprawdę lecisz, a nie płyniesz - tak o żeglowaniu na katamaranie Flying Phantom opowiada członek załogi 77 Racing.
Na zakończenie sezonu żeglarskiego w Marinie Czaplinek zorganizowano niecodzienne wydarzenie. Na jeziorze Drawskim podjęto próbę pobicia granicy 20 węzłów prędkości jachtu żaglowego.
Użyto do tego katamaranu Flying Phantom. To dwuosobowy katamaran żeglujący na hydroskrzydłach. Jest to w 100 proc. konstrukcja karbonowa, ważąca 155 kg. Jego długość to 6 metrów, a wysokość to 11 metrów.
Hydroskrzydla są zagięte pod katamaran i tworzą powierzchnię 40 centymetrów kwadratowych i dzięki temu jednostka wychodzi w powietrze szybciej lub wolniej, a człowiek ma to pod kontrolą.
- Mamy możliwość regulacji wysokości podniesienia katamaranu. Można żeglować metr nad wodą lub 50 cm nad nią. Wszystko zależy od ustawień, jakie są na dane warunki przewidziane - powiedział Piotr Tarnacki z 77 Racing.
Dwie osoby na pokładzie
Załoga składa się z dwóch osób: sternika i załoganta.
- Sternik jest odpowiedzialny za sterowanie i za koncepcję taktyczną. Załogant prowadzi szot grota - powiedział Tarnacki.
Jakie cechy są ważne w tym sporcie?
- Ważny jest refleks i podejmowanie szybkich decyzji - stwierdził Tarnacki.
- Najtrudniejsze jest przyzwyczaić się do tej prędkości i do tego, że jest się nad wodą, wisisz w powietrzu i tak na prawdę lecisz a nie płyniesz - powiedziała Katarzyna Goralska z 77 Racing.
Autor: AD/rp / Źródło: TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: Magazyn Żeglarski