Naszła mnie taka myśl i odejść nie chciała. A żem gościnna, to pozwoliłam się jej rozsiąść w mojej głowie. Biegi przeszkodowe na olimpiadzie... a zaraz potem obok myśli pojawiło się pytanie. Igrzyska z przeszkodami? Czy to realne, ciekawe?
TVN METEO ACTIVE TO NAJBARDZIEJ WIARYGODNE INFORMACJE O ZDROWYM STYLU ŻYCIA! JAK OGLĄDAĆ TVN METEO ACTIVE?
Poza gościnnością lubię również dzielić się z innymi, więc pospieszyłam z pytaniem do organizatorów, zawodników i innych osób, które o ekstremalnych biegach przeszkodowych wiedzą wiele w teorii, a i praktykę opanowali do perfekcji.
Babo, Ty nie pytaj czy się pojawią, tylko kiedy się pojawią
Odpowiedź Adama z ekipy Runmageddonu, potwierdziła, że ta myśl dobrze zrobiła, że wpadła i się troszkę zadomowiła. Sama z doświadczenia wiem, że biegi z przeszkodami, to nie tylko taplanie się w błocie i miłe spędzanie czasu. To mnóstwo przelanego potu, ogromny wysiłek i zdrowa konkurencja między uczestnikami.
A jakie jest zdanie innych? Poniżej kilka argumentów i wątpliwości od osób, które na co dzień i od święta ryją w tym błocie i znają się na tej robocie.
"Bo wymagają od zawodnika kompleksowego przygotowania zarówno wydolnościowego jak i siłowego. Byłby idealną dyscypliną sportową wyłaniającą najsprawniejszych wśród olimpijczyków. Wymagają jednak regulacji zasad i jasno określonego regulaminu. Myślę, że wzrost popularności tego typu zawodów na całym świecie doprowadzi w końcu do pojawienia się tego typu dyscypliny na olimpiadzie. To jedynie kwestia czasu" - uważa Grzegorz z BigYellowFoot - weteran biegów.
"Bo to ciekawsze niż dreptanie w kółko 25 kółek po stadionie" - tak swoje TAK wyraził szef i twórca Runmageddonu Jaro Bieniecki. Jemu akurat wierzę. Nie tylko dlatego, że jest silny i strach się go bać. Sam biegał wyczynowo, zdobywał medale na mistrzostwach Polski i jak przyznaje "poziom atrakcyjności/widowiskowości tamtych zawodów mega odstawał od dowolnego Runmageddonu...".
"Bo to tak samo ważna dyscyplina, jak bieg przez płotki, od zawsze były biegi z przeszkodami. Dawać je do olimpiady" - to już Ania, która biega nawet z kontuzją. W końcu błoto konserwuje.
"Bo przeszkodówki to bardzo widowiskowy sport łączący w sobie szereg umiejętności, takich jak szybkość, siła, wytrzymałość i z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, że biegi OCR zawierają w sobie motto Igrzysk Olimpijskich - wyżej, szybciej, dalej" - twierdzi Michał z drużyny Włóczybiegi.
"Bo takie biegi to doskonały trening i sprawdzian naszej ogólnej siły, hartu ducha i sprawności. Biegi przeszkodowe i przełajowe bardzo szybko ukazują nasze braki w kondycji, sprawności i technice. Tutaj nie skupiamy się na jednej rzeczy, ale na ogólnym rozwoju. Dodatkowo są bardzo ciekawą alternatywą" - zauważa Spartanka Iwona.
"Bo byłaby to jedna z najbardziej widowiskowych dyscyplin sportowych" - to Marcin Dulnik rzecznik RM, wtóruje mu Natalia Repta - współorganizatorka Hunt Runa - biegu, który w bardzo malowniczych okolicznościach przyrody potrafi zmęczyć biegaczy w iście mistrzowskim stylu.
Byłoby jednak kilka przeszkód...
Ale, ale biegi ekstremalne na olimpiadzie bez przeszkód? No przeszkody muszą być, również wtedy, gdy gdybamy o potencjalnej obecności tychże na igrzyskach. Błotni Ludzie również je dostrzegają.
"Pierwszy i główny problem to jednak brak standardów, regulacji co do stopnia trudności przeszkód, torów, długości tras itd., brak atestów, ciężko porównywać do siebie wyniki osiągane na poszczególnych imprezach, ba! trudno porównywać wyniki w poszczególnych falach, bo stopień trudności trasy zmienia się z każdym zawodnikiem" - zauważa Marcin.
Monika z Bravehearts Legionowo dodaje, "że trzeba by mocno ujednolicić trasę", a Magda szefowa Power Training jest zdania, "że na ten moment te biegi, to wciąż nisza, poza tym ten sport nie nadaje się na olimpiadę, bo błoto zasłania logo sponsorów ;) ".
Z drugiej strony obie dostrzegają też argumenty na tak. "Biegi ekstremalne to sport, tak to sport, który jest na tyle widowiskowy, że mógłby podbić serca kibiców, i w ten sposób zyskać jeszcze większą popularność".
A słowa Rafała, który pracuje przy organizacji biegów ekstremalnych są chyba w stanie przekonać nieprzekonanych. Rafał te minusy od razu zamienia na plusy, a argumenty zrzuca jak worek na trasie.
"Dałoby się ustandaryzować przeszkody sprawdzające uniwersalnie przygotowanie kondycyjne takiego olimpijczyka. Tak naprawdę mogłoby to być coś na wzór decathlonu - pływanie, wspinaczka, elementy siłowe (przerzucanie opony chociażby), bieg, skoki w dal, wzwyż, sprinty, a nawet zapasy (tak tak, żywa przeszkoda)".
Zmieszać z błotem
Biegi przeszkodowe to wyliczanka dyscyplin, które już są obecne na Igrzyskach Olimpijskich. Wystarczy dodać do nich przeszkody, zmieszać je z błotem, a potem medale sypałyby się w ekstremalny sposób.
Bieganie - tak, na biegach trzeba biegać. Czasami szybko, czasami wolno, na pewno długo i ekstremalnie. Za każdym razem - fajnie. Od przeszkody do przeszkody, w grupie i w pojedynkę. Jak ktoś nie lubi - a nie lubi większość uczestników, to może chociaż postać i odpocząć przy przeszkodzie, tudzież wodzie. A o takich podbiegach jak na OCR mogą pomarzyć kolarze górscy, chociaż oni raczej nie muszą pokonywać górek wśród krzaków i zarośli. Tu nikt nie bawi się w karczowanie terenu. Pokrzywy, gałęzie, krzaki? Nieważne, wbiegasz i lecisz, jak dzik w żołędzie.
Pływanie - to spora część zabawy ekstremalnej. Jak pojawi się bajoro, rzeczka, morze, jeziorko, to możesz ukoić swoje nerwy i dać odpoczynek zmachanym nogom i spróbować płynąć. Tak, w butach i ubraniach. Nie - potem nigdzie tego nie suszysz i się nie przebierasz. Biegniesz mokry dalej. Czasami organizatorzy zapewnią kajaki, tudzież łódkę. Ale na pewno nie będzie to moment na relaks i spływik. To wiosłowanie, czasami w pełnym słońcu. I nikt się nie przejmuje choroba morską.
Skakanie - Skoki przez ścianki, na ścianki, z górek, pagórków, przez pokrzywy, ogień, belki. Bez tyczki, ewentualnie ze strachem w oczach. Są tez skoki z kilkumetrowych rusztowań na dmuchane flybagi i tu również nie liczy się twój lęk wysokości. Skok do kontenera z lodowatą wodą? Niby zakazują, ale są tacy śmiałkowie, którzy na adrenalinie robią to niczym Michael Phelps, który wskakuje i płynie po medal.
Dźwiganie - wszelakie. Bieganie z drewniana belką, workiem, oponą - najczęściej pod górę i w dół. Do tego dochodzi dźwiganie koleżanek i podsadzanie je pod ścianki - zazwyczaj z dopingiem pań lub zazdrością panów, którym nie udało się "dźwignąć" koleżanki.
Rzucanie - najczęściej mięsem wulgaryzmów i tekstami w stylu: "po co", "na co", "po jaką ... ja tu jestem, nigdy więcej" itp. Jest też rzucanie, a raczej przerzucanie koleżanek przez ścianki mniejsze i większe. To zaraz po dźwiganiu się dzieje.
Zjeżdżanie - to dyscyplina mocno upodlająca tylne części ciała. Warto pamiętać, że kość ogonowa boli co najmniej trzy miesiące. A obić ją sobie można na zabłoconych, śliskich górkach, pagórkach. Można pochwalić się ślizgiem na ogromnej zjeżdżalni przygotowanej przez organizatorów, po której wraz z nami leci woda, a gdzie my polecimy, to okazuje się na dole. Albo wypadamy z trasy, albo wpadamy do śmierdzącej wody.
Akrobacje wszelakie - wspinanie na linie w pionie i w poziomie, taniec z kawałkiem kostki betonowej po piachu, czołganie się pod zasiekami, różnego rodzaju tańce godowe i festiwal głupich min, by tylko być złapanym przez fotoreporterów.
Zapasy i inne sporty walki - biegi przeszkodowe "to nic innego, jak pokonywanie przede wszystkim samego siebie, a więc nawiązanie do cnót olimpijskich, które przyświecały inicjatorowi nowożytnych Igrzysk Olimpijskich baronowi Pierre de Coubertain" - te słowa Łukasza Grzelli z Biegu Tygrysa pokazują, że to ciągła walka. Już na starcie jesteś zwycięzcą, w trakcie wojownikiem, a po przeszczęśliwym człowiekiem. Walczysz do samego końca, ze swoimi słabościami, z przyrodą, z przeszkodami, wojownik z ciebie wszechstronny, mocno poturbowany, ale przeszczęśliwy.
Gry zespołowe - bez piłki, za to z mega wsparciem z ramienia innych uczestników. Tu zawsze jest fair play. Tu możesz być pewny, że nikt cię nie zostawi na trasie. Jak twoja noga ugrzęźnie w bagnie, to ktoś ci ją wyrwie, jak nie dasz rady wspiąć się na linę, to ktoś podniesie ci tyłek, a jak masz problem z opuszczeniem wysokiej ścianki, to masz to jak w banku, że ktoś Cię z niej zepchnie, by ktoś na dole złapał Cię w ramiona.
Widowisko - i to jakie. Mokre dziewczyny, umięśnieni faceci, a każdy zawodnik z osobna brudny i ubłocony. Czołganie, brodzenie, przeskakiwanie, bieganie i inne -anie w pięknych okolicznościach przyrody. Mało? Pokonywanie 3-metrowej ścianki, czołganie pod zasiekami, brodzenie w błocie, zjazdy na zjeżdżalniach, skoki do dołów. Zbliżenia na morderczą walkę, wypisaną na twarzach współczesnych herosów. Tak, to byłoby show, lepsze niż reality show.
Kto wie, może kiedyś zasiądziemy przed telewizorami i będziemy mogli oglądać te zmagania. Tymczasem mamy okazje pokibicować albo samemu wziąć udział w biegu ekstremalnym. Na własne oczy zobaczyć to błoto i być może poczuć ten pot na własnej skórze. Najbliższa okazja już w ten weekend w Warszawie podczas Runmegaeddonu, w którym weźmie udział prawie 4000 osób. Do pokonania dwie trasy Rekruta (6 km z przeszkodami) i Intro (3 km z przeszkodami). A dla tych, co mają szczęście i wakacjują na Mazurach, polecam wybrać się na poligon do Orzysza, gdzie odbywać się będzie Bieg Tygrysa, w którym do pokonania będzie około 200 przeszkód na 30 kilometrowym odcinku. Także show must go on i w Orzyszu na Biegu Tygrysa, gdzie do pokonania będzie między innymi 30 kilometrów i ponad 200 przeszkód. Show Must Go On.
Autor: Anna Szlendak / Źródło: TVN Meteo Active