Meta dogoniła go na 88 kilometrze, po pięciu i pół godzinie morderczego biegu. Polak zajął drugie miejsce na świecie, biegnąc dla chorych z urazami rdzenia kręgowego we włoskiej edycji "Wings for Life". - Tu dużo rozgrywa się w głowie - mówi Bartosz Olszewski, który był gościem "Wstajesz i weekend" w TVN24.
"Wings For Life" to jedyny w swoim rodzaju charytatywny bieg. Jego ideą jest wsparcie finansowe badań nad przerwanym rdzeniem kręgowym. Unikatowe jest także to, że w tym biegu to nie uczestnicy docierają do mety, ale to ona goni ich - w formie pościgowego samochodu.
Tegoroczną edycję "Wings For Life" wygrał Szwed Aron Anderson, który ścigał się na wózku inwalidzkim. Startował w Dubaju i pokonał 92 kilometry
- Jest to symboliczne zwycięstwo. "Wings for Life" jest to bieg w pełni charytatywny, który zbiera pieniądze na badania nad urazami rdzenia kręgowego - zauważa Bartosz Olszewski, który na świecie był drugi. Polak biegł w Mediolanie i pokonał 88 kilometrów.
Jak wygląda morderczy bieg?
- Na początku to musimy się mocno hamować tak naprawdę, bo dla nas jest to tempo dość komfortowe. Rzeczywiście moglibyśmy biec dużo szybciej. Natomiast od 55. kilometra już wszyscy cierpią, wtedy zaczynają się prawdziwe zawody. Widać grymas bólu na twarzy - dodaje Bartosz Olszewski.
- Tu dużo rozgrywa się w głowie. Wygrywa ten kto, podejmie lepszą decyzję, jest mocniejszy psychicznie, kto się lepiej przygotował. Tu w grę wchodzi wiele czynników - mówi Olszewski.
Mordercze treningi
- Żeby przebiec 88 kilometrów, musimy trenować codziennie, musimy dużo biegać ok 20-30 km. Natomiast to są lata pracy. To nie jest tak, że ktoś wyjdzie dzisiaj, a za pół roku przebiegnie 88 kilometrów. To są lata pracy. Ja trenuje już osiem lat - opowiada.
Najważniejszym elementem już po biegu jest wypoczynek i relaks. Warto skorzystać z pomocy fizjoterapeutów. Niektórzy zawodnicy stosują zimne kąpiele, które przyśpieszają regeneracje mięśni. Jak dodaje Bartosz Olszewski, trzeba się też "najeść, wyspać i swoje wyleżeć".
Sukces Polaków
Patrząc na ranking najlepszych zawodników, Polacy zdecydowanie zdominowali czołówkę tegorocznego "Wings for Life".
Najlepszy był Bartosz Olszewski. Drugi Polak (piąty w klasyfikacji generalnej) to Bartosz Walerowicz. Zeszłoroczny triumfator z Poznania, mimo że mógł wybrać sobie dowolną lokalizację na świecie, na miejsce startu ponownie wybrał stolicę Wielkopolski. I znów okazał się bezkonkurencyjny. Przebiegł 85 kilometrów, poprawiając swój poprzedni wynik o 14 kilometrów. Najlepszą kobietą w Poznaniu była Brytyjka polskiego pochodzenia Joanna Zakrzewski z wynikiem 52 kilometrów.
Warto wspomnieć o osiągnięciu Jacka Cieluszeckiego. Pokonując dystans niespełna 69 kilometrów wygrał rywalizację w Wielkiej Brytanii.
Wśród kobiet wyróżniła się Dominiki Stelmach, która w Chile odległością 68 kilometrów zdeklasowała całą stawkę, osiągając również najlepszy na świecie wynik wśród kobiet.
Wyjątkowy bieg, wyjątkowy cel
"Wings For Life World Run" to impreza o charakterze międzynarodowym, a stolica Wielkopolski była jedną z 24 lokalizacji. Ponad 100 tysięcy zawodników rywalizowało m.in. w Walencji, Bratysławie, Mediolanie, Monachium, Melbourne, Pretorii, Dubaju, Brasilii, Guadalajarze czy Santiago.
We wszystkich krajach 7 maja start wyznaczono na godz. 11.00 czasu UTC, czyli 13 polskiego. Uczestnicy zaczynali bieg o różnych porach dnia, często jeszcze przed świtem lub późnym wieczorem. Zawodnikom na trasie towarzyszyły też różne warunki atmosferyczne.
Wyjątkowość "Wings For Life" polega na tym, że jest to bieg bez klasycznej linii mety. Finiszem dla uczestników był samochód, który wyruszył ze startu pół godziny za zawodnikami z początkową prędkością 15 km/h. W Polsce za kierownicą siadł Adam Małysz.
Autor: wd/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Marco Campelli/Wings for Life World Run