Jak się okazuje, w 2014 roku na Ziemię mógł spaść meteoryt, którego pochodzenie sięga dalej niż krańce Układu Słonecznego - podają naukowcy z Uniwersytetu Harvarda. Do tej pory sądzono, że to kometa 'Oumuamua była pierwszym takim obiektem, który zbliżył się do Ziemi.
W 2017 roku naukowcy ogłosili, że odkryli pierwszy obiekt, który wtargnął z przestrzeni międzygwiezdnej do naszego Układu Słonecznego. Była to kometa, o wielkości boiska do piłki nożnej, nieoficjalnie nazywana 'Oumuamua. Obliczono, że kometa przeszła przez peryhelium (czyli miejsce największego zbliżenia ciała niebieskiego i gwiazdy, którą obiega) 9 września 2017 roku, a 14 października minęła Ziemię w odległości około 24,2 miliona kilometrów.
Teraz astronomowie twierdzą, że znaleźli dowody na to, że wcześniej inna, znacznie mniejsza, międzygalaktyczna skała dostała się do Układu Słonecznego. Co ciekawe, prawdopodobnie zderzyła się z Ziemią.
Niezwiązane grawitacyjnie ze Słońcem
Astrofizyk Avi Loab z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics oraz Amir Siraj, student astronomii na Uniwersytecie Harvarda podejrzewali, że jeśli tak duży obiekt jak 'Oumuamua może przelecieć z kosmosu do układu gwiezdnego, to mniejsze meteoroidy również potrafią bez problemu przebyć taką trasę. Jak piszą w artykule do czasopisma naukowego "Astrophysical Journal", niektóre mogą nawet zderzać się z Ziemią, "wystarczająco często, by być zauważalne".
Trajektoria i duża prędkość, z którą poruszała się 'Oumuamua, wskazywały, że nie była ona związana grawitacyjnie ze Słońcem. Dlatego Loeb i Siraj postanowili przeszukać dane dotyczące najszybszych zarejestrowanych przez amerykańskie czujniki meteorów z ostatnich 30 lat.
"Nie z tego świata"
Według ich badań meteor, który w styczniu 2014 roku rozpadł się nad północno-wschodnim wybrzeżem Papui Nowej Gwinei, podobnie jak 'Oumuamua może pochodzić z rejonów spoza Układu Słonecznego. Obiekt miał niecały metr wielkości i leciał w kierunku Ziemi z prędkością 60 kilometrów na sekundę.
- To wystarczająco szybko, by przypuszczać, że nie pochodzi z Układu Słonecznego - powiedział Siraj.
Sporny temat
Badania Loeba i Siraja wzbudziły w świecie astronomów niemałe kontrowersje.
- Wyniki są interesujące, ale opierają się na pomiarze pojedynczego zdarzenia - zauważył Eric Mamajek z jednego z centrów badawczych NASA - Jet Propulsion Laboratory.
- Czy to wydarzenie było statystycznym fuksem, czy rzeczywistym międzygwiezdnym meteorem? - pytał badacz.
Artykuł nie został jeszcze przeanalizowany przez krytyków, dlatego wniosków Loeba i Siraja nie można uznać za pewnik.
Autor: kw/map / Źródło: sciencealert.com, smithsonianmag.com