Nadzieję w walce z koronawirusem SARS-CoV-2 daje terapia przetoczenia osocza krwi pacjentom chorym na COVID-19 od osób, które wyzdrowiały. Stosuje się ją obecnie na całym świecie. Więcej o tej terapii opowiadała w TVN24 doktor Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.
Po co stosuje się przetoczenie osocze krwi? We krwi ozdrowieńca powstają przeciwciała, czyli tak zwane białka odpornościowe, które chronią tę osobę przed kolejnym zakażeniem. Przetoczenie osocza osobie chorej na COVID-19 może pomóc w opanowaniu ciężkiej postaci klinicznej choroby, unieszkodliwiając wirusa.
- Leczenie osoczem ozdrowieńców jest terapią, która daje nadzieję i jest stosowana obecnie na całym świecie - powiedziała dr Matylda Kłudkowska. Podkreśliła, że mamy do czynienia z nowym wirusem, którego do końca nie znamy i nie wiemy, które terapie okażą się skuteczne. - W tym przypadku wydaje się to wysoce prawdopodobne, pojawiły się pierwsze prace naukowe, które dają nadzieję - mówiła. Jednak zdaniem specjalistki do tej metody leczenia należy podejść ostrożnie.
Wirus mutuje
Jak mówiła dr Kłudkowska, pojawiły się kolejne prace naukowe (we wcześniejszych etapach rozwoju pandemii też były), które sugerują, że u pacjenta może dość do reinfekcji albo do reaktywacji wcześniejszego zakażenia. - Dlatego musimy być bardzo ostrożni - podkreśliła specjalistka. - Uczeni z Islandii stwierdzili już około 40 mutacji w genomie wirusa, który pojawił się pierwszy raz na przełomie listopada i grudnia - dodała.
Jak zaznaczyła Kłudkowska, mutacja jest cechą charakterystyczna dla wirusów i wszystkich mikroorganizmów, również bakterii.
- To jest wirus, który pasażuje się przez kolejnych żywicieli, przez kolejnych ludzi, przez kolejne kontynenty, także to, że on mutuje, nie jest niczym nadzwyczajnym. Natomiast jeśli potwierdzą się dane, które płyną do nas z Islandii, że jest już ponad 40 mutacji w genomie tego wirusa, a jest to tempo dość szybkie, to może wiązać się z problemami w wytwarzaniu szczepionek - dodała.
Zakażeni diagności
Kluczową rolę w terapii odgrywają diagności laboratoryjni, bowiem to oni przygotowują wszystkie preparaty krwiolecznicze. Diagności muszą przygotować krew do transfuzji, wcześniej trzeba ją skrzyżować, czyli sprawdzić, czy dana krew może być przetoczona od dawcy do biorcy.
Jak informuje Kłudkowska, do Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych docierają informacje o zakażonych diagnostach laboratoryjnych. - Nie są to zakażenia wśród diagnostów, którzy wykonują badania w kierunku koronawirusa - mówiła. - Bardzo często diagności są wysyłani do pobierania materiału na oddziały. To naraża diagnostę na kontakt z pracownikami wszystkich praktycznie oddziałów szpitalnych oraz ich pacjentów - dodała. W taki sposób dochodzi do zarażenia.
- Wirus wywrócił nasze życie i świat do góry nogami, wywrócił pracę diagnostów laboratoryjnych, lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, techników elektroradiologii. Wszyscy mierzymy się, mam wrażenie, w dość nierównej walce z nim - dodała.
Posłuchaj całej rozmowy z dr Matyldą Kłudkowską:
Autor: anw / Źródło: tvn24