Pięknego jelenia od śmierci dzieliło, zdaniem leśniczego który ocalił byka, zaledwie kilka godzin. - Na wnyku mógł cierpieć nawet kilka dni - zwraca uwagę mężczyzna. Doświadczonego leśniczego, który dojrzał zwierzę pomiędzy drzewami zaniepokoił fakt, że osobnik zamiast salwować się ucieczką, dreptał w miejscu.
W ostatnią niedzielę leśniczy Mirosław Rusiecki zobaczył jelenia i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeleń na widok człowieka nie uciekł. Doświadczonego leśniczego zaniepokoiło takie zachowanie, bo mężczyzna wiedział, że naturalnym zachowaniem dzikiego rogacza jest ucieczka.
"Jeszcze parę godzin i mógł skonać"
- Jeleń był skrajnie wyczerpany. Podejrzewam, że jeszcze parę godzin i mógł skonać - relacjonuje leśniczy. Zwierzę stało przy drzewie, wieniec (poroże zdobiące głowę jelenia-byka) był kilkakrotnie owinięty drutem z zastawionego, kłusowniczego wnyku.
Leśniczy wspólnie z podleśniczym Pawłem Klimem przeprowadzili sprawną akcję uwolnienia jelenia. Do tego musieli użyć specjalistycznych nożyc, ponieważ drut owinięty dookoła poroża był bardzo mocny. Należało być przy tym bardzo ostrożnym - w każdej chwili zwierzę mogło zaatakować.
Karalne okrucieństwo
- Ciągle zdarzają się takie przypadki - przyznają leśnicy pracujący w terenie. Straż Leśna i policja szukają kłusowników.
Leśnicy zapowiedzieli, że zostaną przeprowadzone wzmożone kontrole okolicznych terenów, które mogą doprowadzić do znalezienia innych niebezpiecznych wynalazków kłusowników. Kazimierz Muczyński, komendant Posterunku Straży Leśnej Nadleśnictwa Łomża przypomniał, że za czynności o charakterze kłusowniczym grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Autor: mb/rp / Źródło: Lasy Państwowe / TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Mirosław Rusiecki