Blisko 200 państw uczestniczących w konwencji klimatycznej ONZ w Paryżu przyjęło w sobotę porozumienie, które ma zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie "znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza". To pierwsza w historii umowa klimatyczna o takim zasięgu.
- Paryskie porozumienie zostało przyjęte - oświadczył w sobotę wieczorem przewodniczący COP21, szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius.
Wybuchły gromkie oklaski, później Fabius stuknął zielonym młoteczkiem w stół.
Chwalą porozumienie
Sekretarz stanu USA John Kerry oświadczył, że globalne porozumienie klimatyczne zawarte na paryskiej konferencji "stanowi zwycięstwo naszej planety i przyszłych pokoleń".
W swoim wystąpieniu na posiedzeniu plenarnym szczytu, już po uchwaleniu dokumentu, Kerry przyznał, że "nikt tutaj nie sądzi, iż jest to idealne porozumienie, ale tak właśnie powinno być", ponieważ chodziło o pogodzenie różnych interesów blisko 200 delegacji.
Polityk, który po przyjęciu dokumentu, nie ukrywał głębokiego wzruszenia, podkreślił, że "narody świata skierowały krytyczne przesłanie do rynków", ponieważ kraje "powiedziały ludziom interesu, że należy iść właśnie w tym kierunku".
Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) Christine Lagarde oceniła, że to "ważny krok naprzód w rozwiązywaniu problemu globalnych zmian klimatu".
Z wysoko podniesioną głową
Zadowoleni są także polscy uczestnicy konferencji. - Polska może wracać z Paryża z wysoko podniesioną głową - powiedział minister środowiska Jan Szyszko. Nasz negocjator na COP21 Tomasz Chruszczow stwierdził natomiast, że porozumienie jest dobre zarówno dla świata, jak i Polski.
Usuwać gazy cieplarniane
Celem globalnej umowy "jest utrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza ponad poziom przedindustrialny i kontynuowanie wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 stopnia". Aby osiągnąć ten długoterminowy cel, strony będą dążyć do osiągnięcia szczytu emisji gazów cieplarnianych "tak szybko jak to możliwe", uznając, że zabierze to więcej czasu krajom rozwijającym się.
Szybka redukcja
Mają też dążyć do "podjęcia szybkich redukcji potem (po szczycie emisji - red.) w kierunku osiągnięcia neutralności pod względem emisji gazów cieplarnianych w drugiej połowie wieku". Miałoby to się odbywać zgodnie ze wskazówkami nauki i "w kontekście zrównoważonego rozwoju i eliminacji biedy". W projekcie nie został jednak wymieniony cel redukcji emisji na 2050 rok, czego domagała się UE. Zgodnie z porozumieniem, strony konwencji klimatycznej ONZ mają też okresowo podsumowywać wdrażanie porozumienia, by ocenić wspólny postęp w kierunku osiągnięcia celu umowy. Pierwszy taki przegląd miałby mieć miejsce - według projektu - w 2023 r., a potem być powtarzany co 5 lat. Wcześniej USA i ekolodzy, a także sekretarz generalny ONZ wskazywali na potrzebę wcześniejszego rozpoczęcia takich przeglądów. Sama umowa ma wejść w życie w 2020 r.
Finansowanie krajów rozwijających się
Dla krajów rozwijających się szczególnie ważnymi zapisami są te dotyczące finansowania ich adaptacji do zmian klimatu i obniżania emisji. W udostępnionym w czwartek wieczorem projekcie napisano, że mobilizacja (z różnych źródeł) tego finansowania przez kraje rozwinięte powinna stanowić "postęp ponad wcześniejsze wysiłki", czyli wobec pułapu 100 mld dolarów rocznie, który ma być osiągnięty w 2020 r. Kraje rozwijające się mają jednak podejmować wysiłki na rzecz obniżania emisji i wdrażać finansowane środki w sposób transparentny, przy określonych celach.
Autor: asz//plw/jap / Źródło: PAP, TVN24