Wings for Life to niezwykły światowy bieg charytatywny, w którym zwycięzcą jest każdy. Najlepszym przykładem jest Adam, który dwa lata temu startował na wózku z pomocą trenera, rok temu szedł o kulach, a w niedzielę pobił swoją "życiówkę", czyli dwa kilometry o własnych siłach.
W biegu chodzi nie tylko o zamierzone cele, chęć pokonania jak największej liczby kilometrów, czy przekroczenie oczekiwanego czasu biegu. Dla niektórych zwycięstwem był nawet niewielki, z punktu widzenia zdrowych i sprawnych osób, dystans. Pokonanie samego siebie i zobaczenie, na ile stać organizm w trakcie i po ciężkiej chorobie. Jedną z takich osób jest Adam Krych.
Tutaj każdy jest zwycięzcą
Chłopak, który zmagał się z guzem mózgu, wystartował w biegu trzykrotnie. Walkę z chorobą już wygrał. Teraz walczy o siebie, wciąż poprawiając swoją sprawność. Wspiera go w tym bardzo aktywnie Drużyna Szpiku, której członkowie towarzyszyli mu podczas "Wings for Life".
- Ciężko było, ale się udało. Wings for Life może być celem do pokonania raka. Teraz wasza kolej. Ja już swoje zrobiłem - powiedział po ukończeniu biegu z nieukrywaną dumą.
Trener Adama, Szymon Konieczny, opowiadał o pierwszym starcie swojego podopiecznego.
- Startowaliśmy na wózku, pchałem Adama i zrobiliśmy 11 kilometrów. W zeszłym roku, uważam, że był to przełomowy start, przeszedł na własnych nogach. W tym roku wyśrubował rekord. Szliśmy. Myślę, że w przyszłym pobiegnie - opowiadał na antenie TVN24.
Trener próbował ukryć łzy wzruszenia. Na pytanie, czy jest z niego dumny z Adama, bez wahania odpowiedział jednym słowem: oczywiście!
Wygrana
Choroba Adama zaczęła dawać objawy w 2013 roku. Okazało się, że ma guza mózgu. Bardzo szybko przeszedł skomplikowaną operację, po której długo pozostawał bezwładny, przyjmował chemioterapię. Rehabilitacja doprowadziła do tego, że chłopak obecnie jest w stanie poruszać się o własnych siłach.
Podczas swojego drugiego startu w 2016 roku chłopak szedł o kulach. W tym roku już ich nie potrzebował. Pokonał dwa kilometry na własnych nogach. "Drużyna Szpiku" wspomagała go na ostatnich 500 metrach.
Jak sam o sobie pisze, jego mottem zawsze było "nie poddawać się i myśleć pozytywnie". Niewątpliwie takie nastawienie do życia musiało poprowadzić go do zwycięstwa.
Bieg dla życia
Wings for Life to bieg odbywający się na całym świecie. W Polsce impreza odbyła się w Poznaniu. Pobiec mógł jednak każdy, nie tylko znajdujący się w miejscu oficjalnego startu. Wystarczyło posiadać specjalną aplikację na telefon komórkowy.
Ponad 100 tysięcy zawodników rywalizowało m.in. w Walencji, Bratysławie, Mediolanie, Monachium, Melbourne, Pretorii, Dubaju, Brasilii, Guadalajarze czy Santiago. We wszystkich krajach start wyznaczono na godz. 11.00 czasu UTC, czyli 13 polskiego. Uczestnicy zaczynali bieg o różnych porach dnia, często jeszcze przed świtem lub późnym wieczorem. Na trasie zawodnikom towarzyszyły także różne warunki atmosferyczne.
Finisz dla Polaków był wręcz wymarzony. Jako ostatniego meta dogoniła Arona Andersona, który ścigał się na wózku inwalidzkim. Szwed startujący w Dubaju pobił dotychczasowy rekord, osiągając dystans 92 kilometrów. Drugie miejsce, pokonując 88 kilometrów, zajął startujący we Włoszech Polak Bartosz Olszewski, natomiast w Poznaniu - dobiegając do 85 kilometra - najlepszy okazał się Tomasz Walerowicz. Najlepszą kobietą w Poznaniu była Brytyjka polskiego pochodzenia Joanna Zakrzewski z wynikiem 52 kilometrów.
Całkowity dochód z wpisowego (czyli obowiązkowej wpłaty umożliwiającej start w biegu) przeznaczony jest na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym.
W biegu brały udział także osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich czy o kulach.
Autor: ao/aw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Drużyna Szpiku