Dokładnie cztery lata temu nad jeziorami mazurskimi przeszedł biały szkwał. Zginęło 12 osób, najwięcej w Jeziorze Mikołajskim. Wiatr wiał wówczas z siłą 12 stopni w skali Beauforta.
21 sierpnia 2007 roku wiatr na Mazurach rozpędził się 130 km/h i wywrócił ponad 40 łodzi i żaglówek. Fale na jeziorach sięgały trzech metrów.
Czarna ściana w dzień
Na jeziorach najpierw panowały wspaniałe warunki do żeglowania. Potem nastąpiło niespodziewane załamanie pogody.
- Za nami była czarna ściana. Niebo połączyło się z wodą, potworny biały szkwał pędził w naszą stronę. Wichura była tak potworna, że łódka w momencie się przewróciła – relacjonował Tadeusz Matuszczak, którego tego dnia wyciągnęli z wody ratownicy WOPR.
Poszukiwania prowadzone po omacku
Po nawałnicy z wody wyłowiono około 70 osób. Ratownicy podkreślali nieodpowiedzialność żeglarzy. Często ignorowali oni informację o nadchodzącej burzy. W wielu przypadkach nie mieli także przy sobie kamizelek ratunkowych.
Akcja poszukiwawcza prowadzona była na terenie trzech powiatów: mrągowskiego, węgorzewskiego oraz giżyckiego. Najpierw przeczesywano brzegi jezior. Potem prowadzono poszukiwania w wodzie. Było to niezwykle trudne, ponieważ latem jeziora mazurskie są mało przejrzyste.
Biały szkwał
W żeglarstwie ukuło się potoczne określenie huraganowego wiatru, który może nagle uderzyć przy zupełnie bezchmurnym niebie. Jedyną zapowiedzią nad wodą są krople w powietrzu i załamujące się fale, widoczne jako biaława zawiesina. Nie wiadomo do końca, jak powstaje biały szkwał.
Autor: usa/ms / Źródło: TVN24, wikipedia.org