Wcześniejszy powrót ptaków z zimowisk na lęgowiska niesie ze sobą szereg niebezpieczeństw, które mogą wpływać na kondycję gatunku. Jak zauważa profesor Jakub Ziemowit Kosicki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, to "niepokojące zjawisko", które może mieć "katastrofalne długoterminowe konsekwencje".
Niektóre ptaki, w tym bociany, nie odlatują na zimę do krajów wschodniej i południowej Afryki, ale ze względu na ocieplający się klimat spędzają ją w basenie Morza Śródziemnego lub nawet w naszej części Europy. Jak zaznaczył profesor Jakub Ziemowit Kosicki z Wydziału Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, takie osobniki nie muszą odbywać długodystansowej wiosennej wędrówki i wcześniej zajmują terytoria lęgowe, choć nie oznacza to, że rozpoczęły one okres lęgowy.
Jak powiedział specjalista, pary przybywające na lęgowiska wcześniej trafiają w "konkurencyjną próżnię".
- Innymi słowy, mają dość dużą swobodę w wyborze miejsca lęgowego. W pierwszej kolejności zajmowane są te terytoria, które potencjalnie zapewnią parom lęgowym i potomstwu bezpieczeństwo i bogatą bazę pokarmową - wyjaśniał. - Jeśli wcześniej przybywające ptaki zajmą takie terytoria, a pogoda nie ulegnie załamaniu, jest duża szansa na to, że właśnie te pary osiągną lepszy efekt reprodukcyjny niż ptaki, które musiały pokonać długi dystans i przez to przybyły na tereny lęgowe później. To jest wariant optymistyczny - dodał.
Może się jednak zdarzyć, że już po powrocie ptaków na lęgowiska powróci zimowa pogoda.
- Jeśli temperatury odczuwalne radykalnie się obniżą, to pary lęgowe nie wyprowadzą lęgu - podkreślił ekspert. Jak opisał, "osiągną zerowy efekt reprodukcji przy bardzo wysokich kosztach utrzymania się przy życiu". - Termin przybycia i rozpoczęcia reprodukcji jest takim ewolucyjnym tańcem na linie, w którym ptaki podejmują decyzje, a one mają wpływ na ich przeżycie i kondycję ich potomstwa - stwierdził prof. Kosicki.
"Niepokojące zjawisko"
Specjalista zauważył, że długoterminowe skutki wcześniejszego powrotu ptaków na lęgowiska są niestety tylko negatywne. - Z jednej strony może się wydawać, że ptaki, które podczas migracji pokonują krótsze dystanse, będą mniej zmęczone taką wędrówką, będą w lepszej kondycji. Przyroda jest niestety o wiele bardziej skomplikowana i bardzo brutalna - zaznaczył. - Cofnijmy się na chwilę do czasów, kiedy klimat nie był tak ciepły jak teraz. Bociany białe po zakończonych lęgach, mniej więcej w drugiej połowie sierpnia, zbierały się w stada, tak zwane sejmiki, i następnie odlatywały na południe, do krajów Afryki Wschodniej i Południowej. Na wiosnę rodzice odbywali wędrówkę powrotną (ich potomstwo osiąga dojrzałość płciową w trzecim roku życia i dopiero w tym wieku wraca na tereny lęgowe do Europy). Taki długodystansowy przelot tam i z powrotem to był czas selekcji - wyjaśnił.
Jak dodał badacz, podczas tej wędrówki przeżywają osobniki zdrowe, w najlepszej kondycji, o najlepszym wyposażeniu genetycznym, a więc do reprodukcji przystępują tylko najlepsze samice i samce, co zapewnia genetyczną stabilność. - Teraz sytuacja się nieco zmieniła. Ptaki nie muszą pokonywać długich tras, zatem osobniki w słabszej kondycji mają większą szansę na przeżycie i przekazanie kolejnemu pokoleniu tych słabszych genów, a to z kolei już jest z punktu widzenia istnienia gatunku dość niepokojącym zjawiskiem - zwrócił uwagę prof. Kosicki.
Naukowiec wytłumaczył, że w populacjach ptaków mogą zacząć rozprzestrzeniać się genotypy o niebezpiecznych dla gatunku cechach, takich jak na przykład mniejsza fizyczna wytrzymałość lub słabszy układ immunologiczny.
- Długoterminowe konsekwencje dla gatunku mogą być katastrofalne, jeśli dobór naturalny nie będzie "obcinał" w populacji osobników o takich niekorzystnych cechach - zaznaczył prof. Kosicki.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock