Dokumenty ujawniające szczegóły tajnych dotąd negocjacji umowy handlowej TTIP między Stanami Zjednoczonymi a Europą opublikował dziś holenderski Greenpeace. Z przecieku wynika, że USA chce całkowicie zmienić europejski rynek żywności.
Negocjacje umowy handlowej TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership - Transatlantyckie Partnerstwo w Dziedzinie Handlu i Inwestycji) toczą się od kilku lat.
W piątek europejscy i amerykańscy negocjatorzy zakończyli kolejną, 13. już turę rozmów. Dodali też, że potrzeba jeszcze dużo pracy i ustępstw po obu stronach, by zakończyć negocjacje do końca tego roku.
Założenia
Planowane transatlantyckie partnerstwo handlowe i inwestycyjne (TTIP), jak oficjalnie nazywana jest przyszła umowa o wolnym handlu między Unią a USA, ma doprowadzić do stworzenia największej strefy wolnego handlu na świecie.
TTIP docelowo ma wykraczać dużo dalej niż dotychczasowe porozumienia handlowe, polegające na redukcji stawek celnych. Umowa w swych założeniach przewiduje usunięcie barier regulacyjnych czy wzajemne uznawanie standardów w celu obniżenia kosztów dla eksporterów, importerów i inwestorów. Wartość wzajemnych obrotów handlowych między UE a Stanami Zjednoczonymi osiąga każdego dnia 2 mld euro. Komisja Europejska szacuje, że dzięki umowie handlowej z USA gospodarka Unii może zyskać 119 mld euro rocznie (0,5 proc. PKB).
Tajemnica
W teorii wszystko wygląda obiecująco i pięknie. Jednak główny problem umowy TTIP polega na tym, że szczegóły negocjacji są utajnione przed opinią publiczną, co już budzi obawy o transparentność całego procesu, na który decydują się przecież demokratyczne państwa. Dziś jednak holenderski Greenpeace udostępnił na swojej stronie internetowej kilkanaście rozdziałów (około 250 stron) kontrowersyjnej umowy, która w całości ma składać się z 25-30 rozdziałów i obszernych załączników. Do dokumentów dołączył też stanowiska obu stron po piątkowej rundzie negocjacyjnej. Organizacja zdecydowała się na taki krok właśnie ze względu na to, że szczegóły toczących się negocjacji były dotąd tajne, a przecież ich skutki będą odczuwalne dla każdego mieszkańca Unii Europejskiej.
- Zrobiliśmy to, żeby rozbudzić dyskusję - powiedział ekspert Greenpeace ds. handlu Juergen Knirsch na konferencji prasowej w Berlinie, podkreślając, że na podstawie oglądu dokumentów można stwierdzić, że negocjacje powinny zostać wstrzymane, bowiem zagrażają wyśrubowanym europejskim standardom dotyczącym bezpieczeństwa konsumentów i ochrony środowiska. - Najlepsza rzecz, jaką Komisja Europejska mogłaby teraz zrobić, to powiedzieć: sorry, zrobiliśmy błąd - zaapelował.
Wyciek danych
Z dokumentów wynika, że amerykański rząd wywiera ogromną presję na Europie, bo chce zmienić europejski rynek żywności. Chodzi o przepisy tworzące tzw. "zasadę ostrożności", zgodnie z którą produkty na Starym Kontynencie dopuszczane są na rynek dopiero wtedy, gdy po szeregu badań udowodnione jest, że nie szkodzą człowiekowi i środowisku naturalnemu. Rząd USA chce, aby przepisy zmienić na wzór amerykański, gdzie jest zupełnie odwrotnie. Najpierw produkt trafia na rynek, a kiedy potwierdzona jest jego szkodliwość, to dopiero wtedy zostaje zakazany.
Greenpeace ostrzega, że taka zmiana spowodowałaby np. dopuszczenie do uprawy genetycznie modyfikowanych roślin czy stosowanie środków chemicznych pobudzających wzrost zwierząt hodowlanych.
Różnica zdań
Organizacja pozarządowa Foodwatch oceniła, że dokumenty negocjacyjne pokazują, że w kluczowych sprawach, jak "zasada ostrożności" i ochrona inwestycji, "UE z góry ustąpiła". Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung", który wcześniej uzyskał dostęp do przecieku, ocenił po ich analizie, że "rzeczywistość przeszła najgorsze oczekiwania". Ale Reuters pisze, że dokumenty pokazują, jak silne są różnice zdań po obu stronach Atlantyku w sprawie szczegółów dalszej liberalizacji handlu, choć w ub. tygodniu w Nowym Jorku obie negocjujące strony podkreślały, że finalne porozumienie jest możliwe zanim prezydent USA Obarack Obama opuści Biały Dom na początku przyszłego roku. Unijne źródła dyplomatyczne potwierdziły w rozmowie z AFP autentyczność opublikowanych dokumentów, zaznaczając, że nie są one aktualne, więc nie odzwierciedlają najnowszej ewolucji stanowisk UE i USA. Unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmstroem starała się zbagatelizować znaczenie opublikowanych dokumentów. "Nie powinno być niespodzianką, że są obszary, gdzie UE i USA mają różne punkty widzenia" - napisała na blogu. "To nie oznacza, że strony spotkają się w połowie drogi. W obszarach, gdzie jesteśmy od siebie zbyt odlegli w negocjacjach, po prostu nie dojdzie do porozumienia. W tym sensie wiele dzisiejszych alarmujących nagłówków to burza w szklance wody" - oceniła.
Wyraziła też żal z powodu nieporozumień, jakie powstały na skutek przecieku, zapewniając, że Komisja Europejska nigdy nie zgodzi się na obniżenie standardów ochrony środowiska, konsumentów i bezpieczeństwa żywnościowego. "Nie należę do tych, którzy obniżają normy" - zapewniła.
Odpowiedź
Z kolei główny negocjator UE Inatio Garcia Bercero odrzucił twierdzenia Greenpeace dotyczące "zasady ostrożności". "Postawiliśmy sprawę jasno: nie zgodzimy się na nic, co oznaczałoby konieczność zmian w naszym reżimie prawnym dotyczącym GMO" - zapewnił. Także niemieckie ministerstwo gospodarki zapewniło w poniedziałek, że Niemcy nie zgodzą się na żadne obniżenie standardów bezpieczeństwa obowiązujących w wymianie handlowej. Jak podaje "The Guardian" Unia Europejska jeszcze nie zaakceptowała żądań rządu USA, ale kontrowersyjne punkty nie zawierają żadnych przeciwwskazań europejskich negocjatorów.
Autor: msz/gry / Źródło: The Guardian, PAP, tvn24bis.pl