Szef MSW Niemiec Thomas de Maiziere powiedział we wtorek, że UE musi wywrzeć presję na unijne państwa, które przeciwstawiają się rozdzielaniu migrantów i udzielania im pomocy. Jego zdaniem należy rozważyć ograniczenie dla nich pomocy z funduszy unijnych. Więcej w "Faktach z zagranicy" o godz. 20 w TVN24 Biznes i Świat.
- Musimy rozmawiać na temat sposobów zwiększania presji - powiedział de Maiziere niemieckiej telewizji ZDF. Dodał, że niektóre państwa, które przeciwstawiają się rozdzielaniu migrantów między unijnych członków, były beneficjentami funduszy strukturalnych UE.
Szantaż?
Powiedział, że zgadza się w sugestią szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, iż należy "rozmawiać na temat ograniczenia (tym państwom) pieniędzy otrzymywanych w ramach funduszy strukturalnych".
Wyraził jednocześnie żal, że niektórzy członkowie UE nie wykazują odpowiedniej "solidarności" w kwestii kryzysu migracyjnego.
Minister spraw wewnętrznych Niemiec podtrzymał poprzednią prognozę, która zakładała, że do końca roku do kraju przyjedzie ok. 800 tys. uchodźców. Agencja Reutera przypomina, że niektórzy niemieccy politycy mówili nawet o liczbie 1 mln migrantów.
- Nie chcę zmieniać dotychczasowej prognozy - podkreślił de Maiziere, dodając, że "wszystko co się powie w tej kwestii wywołuje dziwny efekt psychologiczny".
Wschód na "nie"
W poniedziałek większość krajów UE po spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw unijnych poparła plany dyslokacji uchodźców, jednak jednomyślności w tej sprawie wciąż nie ma. Wśród przeciwników planu była Polska, oraz inne kraje Grupy Wyszehradzkiej. Możliwe jednak, że zostaną przegłosowane na spotkaniu w październiku.
Minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn poinformował po spotkaniu ministrów, że nie udało się osiągnąć pełnej zgody w sprawie zaproponowanego przez Komisję Europejską w ub. tygodniu podziału dodatkowych 120 tys. uchodźców.
Zobacz. Prezydent Duda zgadza się z premier Kopacz w sprawie uchodźców:
Autor: /gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA