Premier Theresa May może opóźnić głosowanie nad wyjściem z Unii Europejskiej nawet o ponad miesiąc. Podczas poniedziałkowej debaty w Izbie Gmin przyznała, że gdyby teraz doszło do głosowania - zakończyłoby się ono porażką rządu.
Wybrany termin nie jest przypadkowy, bo zgodnie z przepisami, które określają ramy prawne i czasowe dla opuszczenia przez Wielką Brytanię Wspólnoty, brytyjski rząd ma obowiązek uzyskania poparcia parlamentu własnie przed 21 stycznia.
W przeciwnym razie uruchomiony zostanie specjalny mechanizm zwiększający kompetencje parlamentu w procesie brexitu i pozwalający posłom na wydanie szefowej rządu instrukcji do postępowania przed marcową datą wyjścia UE, w tym do zmiany dotychczasowej pozycji negocjacyjnej.
Odłożone głosowanie
Premier Theresa May podjęła decyzję o przesunięciu głosowania na późniejszy termin z obawy przed porażką. Mówiła o tym w poniedziałkowym wystąpieniu w Izbie Gmin. Zapowiedziała także próbę dalszych dyskusji na temat umowy brexitowej ze Wspólnotą.
Jeszcze we wtorek wieczorem May ma spotkać się w Brukseli z szefem Komisji Europejskiej Jeanem-Claudem Junckerem. Choć ten już zapowiedział, że nie ma przestrzeni na negocjacje, a jedynie możliwość udzielania dalszych wyjaśnień.
We wtorek rano May spotkała się w Hadze z holenderskim premierem Markiem Rutte, a po południu odwiedzi Berlin, gdzie będzie rozmawiała z kanclerz Angelą Merkel oraz Brukselę, gdzie spotka się z Donaldem Tuskiem.
I will meet @theresa_may this evening in Brussels. I remain convinced that the #Brexit deal we have is the best - and only - deal possible. There is no room for renegotiation, but further clarifications are possible.
— Jean-Claude Juncker (@JunckerEU) 11 grudnia 2018
W środę premier weźmie udział w cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi w Izbie Gmin. W planach ma także posiedzenie rządu, które będzie poświęcone przygotowaniom na wypadek wyjścia z Unii Europejskiej bez umowy i ograniczeniu związanego z tym ryzyka dla brytyjskiej gospodarki. W czwartek May ponownie wybierze się do Brukseli, gdzie weźmie udział w posiedzeniu Rady Europejskiej. W poniedziałek szef RE Donald Tusk zapowiedział zwołanie dodatkowego szczytu w formacie 27 państw członkowskich poświęconego brexitowi.
Minimalne szanse na zwycięstwo
Zdaniem ekspertów komentujących decyzję o przełożeniu głosowania szefowa mniejszościowego rządu miała minimalne szanse na zwycięstwo - sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie partie opozycyjne, ale także ponad 100 deputowanych jej własnej rządzącej Partii Konserwatywnej oraz dziesięciu posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), którzy wspierali dotychczas gabinet May. Przeciwnicy obecnego projektu umowy w sprawie brexitu domagają się m.in. usunięcia tzw. mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej, który w razie braku wynegocjowania innego rozwiązania zmusiłby Wielką Brytanię do pozostania w unii celnej z UE, a także potencjalnie wprowadziłby granice regulacyjne między Wielką Brytanią a Irlandią Północną.
Różnica ponad stu głosów
Według szacunków ekspertów rząd mógłby przegrać nawet ponad 150 głosami, co postawiłoby premier w trudnej sytuacji politycznej i mogłoby być dla niektórych polityków Partii Konserwatywnej sygnałem do rozważenia usunięcia May ze stanowiska szefowej ugrupowania i szefowej gabinetu. W ciągu ostatnich 100 lat tylko trzykrotnie rząd doznał porażki w Izbie Gmin różnicą ponad stu głosów (w trakcie rządów Partii Pracy w 1924 roku). W reakcji na decyzję rządu kurs brytyjskiego funta wobec dolara spadł do najniższego od 20 miesięcy poziomu 1,25 USD, co sygnalizuje rosnący brak zaufania rynków co do pozytywnego zakończenia negocjacji ws. brexitu.
Autor: mp//mmh / Źródło: PAP