Zapowiedź prezesa Gazpromu o możliwości przerwania dostaw gazu na Ukrainę i wzroście ryzyka dla tranzytu gazu do Europy spowodowała reakcję na europejskich rynkach gazu. Jego ceny wzrosły we wtorek o 2,6 - 2,9 proc.
Zdaniem Bartosza Milewskiego z Hermes Energy Group "wydaje się, że wzrost ten jest krótkotrwały i w najbliższym czasie ceny powinny wrócić do poziomu sprzed opublikowania informacji".
Możliwość wstrzymania dostaw
We wtorek prezes Gazpromu Aleksiej Miller ostrzegł Ukrainę o możliwości wstrzymania dostaw gazu. - Ukraina nie dokonała w terminie nowej przedpłaty za gaz. Według stanu na dzisiaj opłaconego gazu pozostało tylko 219 mln metrów sześciennych. Na przelew środków z (ukraińskiego) Naftohazu do Gazpromu potrzeba dwóch dni. Dlatego dostarсzenie gazu we wnioskowanej ilości 114 mln metrów sześc. już w ciągu dwóch dni doprowadzi do całkowitego wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę - oznajmił Miller. Jednocześnie uprzedził, że "stworzy to poważne ryzyko dla tranzytu gazu do Europy". Milewski zauważył, że trzeba zwrócić uwagę na fakt, że niedokonanie przez Ukrainę przedpłat w ciągu 2 dni nie będzie naruszeniem zawartego pod koniec października 2014 roku kontraktu Naftohazu z Gazpromem w ramach tzw. „pakietu zimowego”.
Gaz płynie bez zgody Ukrainy
- Nawet czasowe wstrzymanie dostaw gazu przez Gazprom nie będzie oznaczało, że nie zostaną one wznowione, gdy Naftohaz przeleje na konto Gazpromu kolejną transzę przedpłaty. Obecna sytuacja jest skutkiem dwóch czynników, po pierwsze dokonana przedpłata przez Naftohaz na poczet dostaw w lutym 2015 roku mogła być niewystarczająca z uwagi na wyższe niż zakładane zużycie gazu ziemnego, po drugie – Gazprom niezgodnie z nominacjami Naftohazu dostarcza gaz do Donbasu, za który rachunek chce wystawić spółce ukraińskiej - powiedział PAP. - Zakładając nawet czarny scenariusz, tj. brak dokonania przedpłaty przez Naftohaz należy podkreślić, że ryzyko przerwania tranzytowych dostaw gazu do Europy uznać należy za niewielkie. W obecnej sytuacji bowiem, uzależnienie Ukrainy od rosyjskiego gazu jest co prawda cały czas istotne, jednak znacząco mniejsze niż miało to miejsce do czasu uruchomienia i rozbudowy rewersu od strony Słowacji - zauważył. Jak dodał, w przypadku wstrzymania dostaw gazu z Rosji, Ukraina będzie prawdopodobnie musiała wprowadzić ograniczenia w poborze paliwa gazowego na swoim terytorium, jednak - jego zdaniem - mało prawdopodobny jest scenariusz nielegalnego poboru gazu tranzytowanego do Europy przez terytorium Ukrainy – Ukraina nie będzie bowiem ryzykować w tym momencie pogorszenia jej obecnych stosunków z Europą. Jak powiedziała PAP rzeczniczka PGNiG Dorota Gajewska, dostawy gazu do odbiorców przebiegają bez zakłóceń i "zapewniają bezpieczną pracę systemu przesyłowego w Polsce. Wszyscy końcowi odbiorcy gazu w Polsce otrzymują gaz zgodnie ze swoim zapotrzebowaniem". - Zapotrzebowanie na gaz w Polsce jest pokrywane gazem ziemnym pochodzącym ze źródeł krajowych, z podziemnych magazynów gazu oraz gazem importowanym z kierunków zachodniego, południowego i wschodniego. Udział procentowy poszczególnych źródeł zmienia się w zależności od wysokości zapotrzebowania - powiedziała.
Polityka energetyczna boli Rosjan
Jak podkreśliła, odbiór gazu z podziemnych magazynów jest realizowany zgodnie z planem, na poziomie zapewniającym pokrycie zapotrzebowania odbiorców na gaz do końca okresu zimowego. - PGNiG nie przewiduje konieczności wprowadzania ograniczeń w dostawach gazu do odbiorców, gdyż posiadane moce przesyłowe na interkonektorach na zachodzie oraz południu kraju, gwarantują pokrycie zapotrzebowania wszystkich odbiorców PGNiG - zaznaczyła. Tomasz Chmal z kancelarii White&Case, wtorkową wypowiedź Millera łączy ze środową prezentacją pakietu dokumentów, które skonkretyzują propozycję unii energetycznej. Ma ona w założeniu poprawić bezpieczeństwo energetyczne UE, w tym zmniejszyć zależność od dostaw z Rosji. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Rosja przestaje być "strategicznym partnerem" UE, umowy energetyczne mają być przejrzyste, a Bruksela ma mieć do nich wgląd. - Wspólna polityka energetyczna UE, to jest to co bardzo boli Rosjan. Będą więc używali wszelkich argumentów by przeciwdziałać solidarności energetycznej w UE. W ich interesie jest by rozgrywać poszczególne państwa między sobą i pokazywać ich wspólne interesy tylko z Rosją i w ten sposób realizować własną politykę polegającą na utrzymaniu kontroli każdego szlaku tranzytowego i utrzymaniu kontroli jak największego rynku - powiedział PAP. Jak dodał Rosja nie ma złudzeń co do tego, w jakim kierunku zmierza Europa. - To jest sytuacja bardzo niebezpieczna dla wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej, które nie zdywersyfikowały dostaw - zaznaczył Chmal. Jego zdaniem Rosjanie mogą grać na ograniczenie dostaw i wzrost cen np. przy pomocy pośredników, którzy będą rosyjski gaz sprzedawać drożej. - Będą się starać poczynić jak najwięcej szkód gospodarkom europejskim, by pokazać, że to oni rozdają karty - dodał.
Rosyjskie narzędzie nacisku
Piotr Naimski, poseł PiS i b. sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki odpowiedzialny za bezpieczeństwo dostaw surowców energetycznych do Polski przyznaje, że zapowiedzi Millera można odebrać jako rosyjską odpowiedź na stworzenie unii energetycznej w Europie. - Jest to jednak równocześnie bezpośrednie narzędzie rosyjskiego nacisku i szantażu na rząd w Kijowie. Zima się jeszcze nie skończyła, a przerwanie dostaw gazu dla Ukrainy to bardzo duży problem. Trzeba pamiętać, że na wschodzie Ukrainy wciąż jest mróz. To jest powtarzająca się sytuacja, kiedy Rosjanie wykorzystują Gazprom jako bezpośrednie narzędzie nacisku politycznego - podkreślił. - Jeśli chodzi o dostawy gazu dla Europy zachodniej, to Niemcy, Francuzi i w zasadzie wszystkie kraje na Zachód od Polski doskonale sobie poradzą, bo mają zdywersyfikowane źródła dostaw. Gorzej jest z Europą Środkową, w konsekwencji także i z Polską. Przerwanie dostaw ze Wschodu przez Ukrainę, przy utrzymaniu dostaw przez Białoruś pozwala nam przetrwać kryzys, gorzej gdyby zostały przerwane dostawy także z kierunku białoruskiego. Oznaczałoby to całkowite wstrzymanie dostaw Gazpromu do Polski. Jedynym skuteczną odpowiedzią może być dokończenie budowy gazoportu w Świnoujściu - zaznaczył. Europejskie stowarzyszenie Gas Infrastructure Europe (GIE), monitorujące m.in. stan rezerw błękitnego paliwa i sieci przesyłowej w Unii Europejskiej, notuje spadek ilości gazu w magazynach na terenie UE. Średni poziom wypełnienia rezerwuarów wynosił we wtorek ok. 39 proc. i był o 0,5 proc. niższy niż w poniedziałek.
Polskie magazyny wypełnione w 54 proc.
Najbardziej wypełnione magazyny mieli Hiszpanie (71 proc., 1,6 mld m sześć.), przy czym pojemność ich zbiorników to około 2,2 mld m sześć. Rezerwy przy dziennym średnim zużyciu ok. 27,5 mln m sześć. starczą na 58 dni. Poziom zapełnienia magazynów w Niemczech szacowano na ok. 39 proc. (8,7 mld m sześć.). Ich całkowita pojemność wynosi nieco ponad 22,1 mld m sześć. Przy dziennym średnim zużyciu ok. 548,6 mln m sześć. powinny wystarczyć na 15 dni przy maksymalnym zużyciu. Niemcy jednak nie mają problemów z bieżącym napełnianiem swych magazynów w ciągu ostatniej doby wpłynęło do nich 1,94 mln m.sześc. paliwa Magazyny w Polsce wypełnione były w około 54 proc. (1,34 mld m sześć.). Ich całkowita pojemność sięga około 2,45 mld m sześć. Przy dziennym średnim zużyciu ok. 45,5 mln m sześć. zapasy wystarczą na 31 dni. GIE podaje także dla porównania stan magazynów na Ukrainie; obecnie są one wypełnione w ok. 25 proc. (8,1 mld m sześć.), a ich całkowita pojemność wynosi 31,9 mld m sześć. Przy dziennym średnim zużyciu ok. 269,2 mln m sześć. powinny wystarczyć na 30 dni.
Autor: pp / Źródło: PAP