Polscy kierowcy przecierają oczy ze zdumienia. Tuż za niemiecką granicą za olej napędowy trzeba zapłacić w przeliczeniu 4,7 złotego za litr, podczas gdy w Polsce ceny kształtują się powyżej 5 złotych. Paliwowa turystyka z Niemiec do Polski po olej napędowy została zawieszona - zauważa prasa za Odrą.
Polacy, robiący zakupy za zachodnią granicą, coraz częściej tankują także na niemieckich stacjach paliw - informuje dziennik "Maerkische Oderzeitunng".
Zdaniem dziennikarzy za sprawą różnicy w cenach oleju napędowego przynajmniej czasowo skończyła się funkcjonująca latami turystyka paliwowa, a polskie stacje mogą zdejmować szyldy z napisami po niemiecku.
- Specjalnie tam jechać to może się tak nie opłaca, ale jak (jadę - przyp. red) kursem taksówki, to warto tam tankować - przyznaje w rozmowie z TVN24 jeden z taksówkarzy.
Taniej w Niemczech
Wszystko dlatego - ocenia główny analityk Cinkciarz.pl Marcin Lipka - że mimo spadków cen hurtowych, koszty tankowania dla polskich kierowców spadają niezwykle powoli.
- Utrzymywanie przez krajowych detalistów nienaturalnie wysokich cen paliw powoduje, że tankowanie w strefie euro zaczyna być tańsze niż w Polsce - dodaje w komentarzu, podając jednocześnie przykład: litr oleju napędowego na stacjach (wyłączając te należące do marketów) może kosztować w Berlinie 1,14 eurocenta (czyli 4,90 zł).
Tymczasem, według danych BM Reflex, na początku roku na polskich stacjach za olej napędowy trzeba było zapłacić średnio 5,07 zł. To oznacza różnicę kilkunastu groszy na litrze, a dysproporcje bywają jeszcze większe. Zwłaszcza w pobliżu polsko-niemieckiej granicy.
Spójrzmy na Frankfurt nad Odrą. - Zaledwie 2,5 km od przejścia granicznego w Słubicach (...) zatankujemy olej napędowy w cenie 1,11 euro (4,77 zł). Na stacjach zlokalizowanych blisko supermarketów możemy nawet kupić olej napędowy po 1,09 euro, czyli poniżej 4,70 zł - wyjaśnia Marcin Lipka.
Przy cenach w Polsce przekraczających 5 zł, olej napędowy w Niemczech jest więc tańszy o ok. 30-40 groszy na litrze. To oszczędności rzędu kilkunastu złotych na baku.
Rekordowe marże
Urszula Cieślak, ekspertka rynku paliwowego z BM Reflex, wskazuje na dwie przyczyny obecnej sytuacji. - Pierwszy powód to sytuacja na rynku hurtowym w Polsce - wyjaśnia w rozmowie z tvn24bis.pl.
Jej zdaniem koncerny, między innymi przygotowując się na wprowadzenie od stycznia 2019 opłaty emisyjnej, stosowały ostatnio politykę utrzymywania wyższych cen za paliwa dla odbiorców hurtowych.
Drugim elementem wpływającym na ceny w Polsce są "rekordowe" marże, oznaczające zysk właścicieli stacji z każdego sprzedanego litra paliwa. Jak podkreśla Urszula Cieślak, obecnie sięgają one 70 groszy na litrze i są nawet dwukrotnie wyższe niż w połowie ubiegłego roku.
- Nawet spadki cen hurtowych nie obniżają cen paliw, a powiększają zysk właścicieli stacji - wyjaśnia ekspertka. W sytuacji, gdy marże w Niemczech pozostają na tym samym poziomie, ma to dwa skutki. Po pierwsze ceny za Odrą szybciej nadążają za spadkiem cen na rynku hurtowym, a po drugie powiększa się różnica w cenach po obu stronach granicy.
Pocieszająca dla polskich kierowców jest informacja, że w wielu przypadkach nadal taniej możemy zatankować benzynę. Zdarza się, że różnica w cenach na korzyść polskich stacji paliw również sięga kilkudziesięciu groszy na litrze.
Autor: mp//dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock