Ostrzejsze w tonie wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel o rosyjskim gazociągu Nord Stream 2 sugerują, że Niemcy zajmą odtąd twardsze stanowisko w tej sprawie i będą bardziej skłonne bronić interesów krajów Europy Wschodniej - pisze "Financial Times". "Tagesspiegel" donosi, że Merkel po raz pierwszy uznała Nord Stream 2 za projekt nie tylko gospodarczy, ale i polityczny, ale jej postulat zachowania przez Ukrainę roli państwa tranzytowego nie jest nowy i Rosja może z łatwością się z niego wywiązać.
"Financial Times" w środowym artykule przypomina, że projekt biegnącej po dnie Bałtyku dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec jest krytykowany przez kraje wschodnioeuropejskie, które obawiają się większego uzależnienia Europy od dostaw rosyjskiego gazu w okresie pogarszających się relacji z Moskwą, a w przypadku kilku krajów, w tym Ukrainy - utraty opłat za tranzyt surowca przez swoje terytorium.
Ostry ton Merkel
Występując po wtorkowym spotkaniu w Berlinie z ukraińskim prezydentem Petrem Poroszenką, Merkel "w niezwykle ostrym tonie uznała te obawy" - ocenia "FT". Gazeta wskazuje, że zapowiedziane przez rosyjski koncern Gazprom 10-krotne zmniejszenie przesyłu gazu przez Ukrainę do 10-15 mld metrów sześciennych rocznie, mogłoby "drastycznie obniżyć" dochody Ukrainy z opłat tranzytowych, które obecnie wynoszą ok. 3 mld dolarów rocznie oraz sprawić, że utrzymywanie rozbudowanego systemu przesyłowego stanie się dla Ukrainy nieopłacalne. Niemcy od dawna bagatelizowały podobne obawy, argumentując, że Nord Stream 2 to przede wszystkim gospodarczy projekt realizowany przez sektor prywatny, jednak po spotkaniu z Poroszenką Merkel dodała, że wymaga on uwzględnienia także czynników politycznych - wskazuje "FT". "W swoich wypowiedziach (Merkel) nie posunęła się do całkowitej zmiany stanowiska Niemiec w sprawie tego projektu (...), sugerują one jednak większą gotowość do zapewnienia, by interesy krajów wschodnioeuropejskich nie były ignorowane w miarę jak budowa Nord Stream 2 zbliża się ku końcowi" - ocenia dziennik. Jak przypomina, wcześniej "nietypowo ostre wypowiedzi" pod adresem Rosji wygłosił nowy szef niemieckiego MSZ Heiko Maas.
Spóźniona decyzja
"Tagesspiegel" ocenia, że szefowa niemieckiego rządu dotychczas nie wypowiadała się krytycznie o projekcie rosyjskiego gazociągu, tym bardziej interesujące są jej wypowiedzi na marginesie spotkania w Berlinie z ukraińskim prezydentem Petrem Poroszenką. Dziennik przypomina słowa Merkel o tym, że nowy rurociąg nie może pozbawić Ukrainy roli państwa tranzytowego oraz że bez tego warunku Nord Stream 2 - z punktu widzenia Berlina - nie będzie możliwy.
"Czyżby Merkel nagle zaczęła stawiać warunki dla powstania Nord Stream 2? Czy to pierwszy sygnał, że nowy rząd niemiecki dystansuje się od tego projektu? (Jeśli tak, to) taka decyzja jest mocno spóźniona, bo wszystkie niemieckie pozwolenia na tę budowę zostały już udzielone. Rząd Niemiec nie ma więc właściwie żadnej karty przetargowej, by móc domagać się ustępstw od strony rosyjskiej" - dodaje gazeta. "Tagesspiegel" zauważa, że postulat Berlina w sprawie zachowania tranzytowej roli Ukrainy nie jest nowy i powołuje się przy tym na wewnętrzny dokument ministerstwa gospodarki z lutego 2017 lutego. W piśmie, do którego dotarł dziennik, podkreślono, że "ważną składową naszego (tj. Niemiec) stanowiska (w sprawie Nord Stream 2) jest wstawianie się za tym, by także po 2019 roku (planowanej dacie uruchomienia NS 2 - red.) odbywał się przesył gazu przez Ukrainę". Stanowisko takie miała przedstawić ówczesna minister gospodarki Brigitte Zypries w rozmowach z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem i byłym kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem, który obecnie jest przewodniczącym komitetu akcjonariuszy spółki Nord Stream 2. W dokumencie podkreślono, że Gazpromu i Rosji nie da się zmusić do korzystania z konkretnego sposobu przesyłania gazu i zacytowano wypowiedzi Millera z 2016 roku, w których zapowiadał o wiele wyższe zyski z korzystania z Nord Stream 2.
"Gazprom zapowiedział jednak, że także po zbudowaniu nowego połączenia gazowego pozwoli na dalszy tranzyt przez Ukrainę, choć tylko ułamka przesyłanej dotąd ilości gazu. (...) Tym samym postawiony przez Merkel warunek zachowania przez Ukrainę roli państwa tranzytowego mógłby zostać spełniony" - zauważa "Tagesspiegel". "(Ostatnie) wypowiedzi kanclerz nie są więc odmową udziału w kontrowersyjnym projekcie, a już na pewno nie afrontem wobec Rosji" - zaznacza gazeta. Zastrzega przy tym, że znacznie bardziej stanowcze stanowisko Merkel przedstawiła w przypadku konfliktu na wschodzie Ukrainy, w sprawie którego nie odnotowano żadnych postępów pozwalających na uregulowanie sytuacji zgodnie z tzw. mińskimi porozumieniami pokojowymi.
Konfrontacyjny kurs
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa z kolei, że po roku, w którym uwagę niemieckich polityków zaprzątała najpierw kampania wyborcza, a potem długie formowanie rządu, kwestia Ukrainy "powróciła na biurko kanclerz". W sprawie tej - ocenia gazeta - "w ciągu minionych 12 miesięcy z jednej strony nic się nie zmieniło, z drugiej - jednak tak". "Z jednej strony (...) postępy w sprawie realizacji porozumień mińskich były bardzo ograniczone (...), z drugiej strony i tak złe relacje z Rosją przybrały jeszcze gorszy obrót, co jest związane zarówno ze sprawą (Siergieja) Skripala, jak i z sytuacją w Syrii i zaostrzaniem się konfliktu między Rosją i USA" - pisze "FAZ". W "europejskim sporze" o Nord Stream 2 Merkel "postawiła na polityczne odprężenie i przyznała, że nie chodzi tu o projekt czysto gospodarczy, lecz taki, w którym należy uwzględnić czynniki polityczne". Szefowa niemieckiego rządu zwróciła uwagę, że Nord Stream 2 pozbawiłby Ukrainę wysokich opłat za przesył rosyjskiego gazu, a tym samym strategicznego znaczenia - dodaje "FAZ". Zdaniem "Bilda" Merkel "włączyła się w spór o Nord Stream 2" oraz "jednoznacznie i krytycznie jak nigdy" wypowiedziała się o tym projekcie, "stając na kursie konfrontacyjnym z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, dla którego Nord Stream 2 to projekt strategiczny i prestiżowy pod względem politycznym".
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Nord Stream 2 / Axel Schmidt